TYP: a1

Mariusz Borowiak "Zapomniana flota. Mokrany"

sobota, 25 października 2014
MZ

Nazwa „Polska Marynarka Wojenna” w powszechnym odczuciu kojarzy się z szarymi falami Bałtyku. Przywoływany jest obraz okrętów na bezkresnym morzu, czy też wynurzającego się z wodnej otchłani okrętu podwodnego. Zmagania z wrogiem, służba przy boku zachodnich aliantów podczas II wojny światowej. Historia działań bojowych jest świetnie udokumentowana, powstało na ten temat wiele publikacji i opracowań.

A przecież „Polska Marynarka Wojenna” to nie tylko świat wilków morskich i okrętów tnących swymi dziobami wzburzone morze. Mało kto pamięta, że istniała jeszcze Flotylla Rzeczna Marynarki Wojennej stacjonująca w Pińsku. Jej zadanie było niesłychanie ważne, polegało na strzeżeniu wschodnich granic Rzeczpospolitej. Była to spora armada, w jej skład wchodziło blisko sto jednostek bojowych, monitorów i statków rzecznych.

Książka Mariusza Borowiaka właśnie tej flocie jest poświęcona. Autor wykonał sporą pracę zbierając dokumenty, relacje marynarzy i bogatą ikonografię, co złożyło się na tom przedstawiający historię rzecznej armady. Poznajemy czasy tuż przed wybuchem wojny, ale przede wszystkim po jej wybuchu, kiedy to przyszło walczyć z sowiecką napaścią. Koniec tej formacji był tragiczny, symbolizuje go nazwa miejscowości – Mokrany. Tam, podobnie jak w Katyniu sowiecki napastnik wymordował oficerów Pnińskiej Marynarki Wojennej.

Myślę, że każdy kto interesuje się dziejami polskiej floty winien sięgnąć po tę książkę, odkrywającą zapomniane fragmenty historii. Rzecz to arcyciekawa, napisana z talentem, a liczne wplecione w tekst relacje pińskich marynarzy dodatkowo ubarwiają lekturę.

Mariusz Borowiak „Zapomniana flota. Mokrany”, Polska Marynarka Wojenna w wojnie z Rosją Sowiecką w 1939 r.

Oficyna Wydawnicza Alma-Press 2014
Stron: 312
Cena: 45 zł

TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 19 kwietnia

W Warszawie odbywa się prezentacja projektu udziału Jarosława Kaczorowskiego w regatach mini Transat.
środa, 19 kwietnia 2006
Henry de Voogt otrzymuje paszport na rejs z Vlissingen do Londynu "w małej, samotnej łodzi, zupełnie samodzielnie, jedynie z pomocą Opatrzności Bożej".
czwartek, 19 kwietnia 1601