I to nie byle jaką – sprzęt, który w tajemniczych okolicznościach zmienił właściciela, to nowoczesna, specjalistyczna boja pomiarowa estońskiego Instytutu Systemów Morskich. Kto jest złodziejem? Nikogo za rękę nie złapano, ale tak się składa, że urządzenie ma nadajnik. I dlatego wiadomo, że aktualnie znajduje się w rękach Rosjan. No, to prawdziwe zaskoczenie…
Co to za urządzenie?
Skradziona boja była zamontowana w wyłącznej strefie ekonomicznej, ok. 50 kilometrów od wyspy Hiuma. To nie są już estońskie wody terytorialne, ale zgodnie z prawem Estonia może tam prowadzić badania naukowe. Według naukowców z Estonii urządzenie obecnie znajduje się w bazie rosyjskiej Floty Bałtyckiej w Kaliningradzie.
Boję zbudowali uczeni z TalTech (Tallińskiego Uniwersytetu Technicznego) w celu pomiarów parametrów fal morskich. Jest to sprzęt służący do celów stricte naukowych, a jego kradzież z pewnością nie przyniesie żadnego innego zysku poza satysfakcją.
A może to przypadek?
Jeżeli tak, to wyjątkowo dziwny. Jak mówi Ivo Värk, komandor estońskiej marynarki wojennej, ruchy urządzenia były podejrzane, dlatego uczeni zgłosili sprawę Centrum Operacji Morskich. Estońska marynarka poprosiła o pilną pomoc łotewski okręt patrolowy, który operował w niedalekiej odległości od miejsca kradzieży.
Dzięki Łotyszom udało się połączyć kropki i skorelować wskazania GPS urządzenia z ruchami dwóch rosyjskich korwet, które zupełnym przypadkiem operowały w okolicy z wyłączonymi systemami AIS.
Tagi: Rosja, Estonia, boja, Bałtyk, kradzież