TYP: a1

Konkurs JachtFilm 2014

poniedziałek, 27 stycznia 2014
Redakcja
Aby wziąć udział w konkursie, należy do 7 lutego 2014 roku na adres info@tawernaskipperow.pl przesłać odpowiedź na pytanie, który film z tegorocznego przeglądu JachtFilm najbardziej chciałbyś zobaczyć i dlaczego? Autorzy czterech najciekawszych odpowiedzi zostaną nagrodzeni kompletami podręczników żeglarskich wydanych przez Szkołę żeglarstwa MORKA.

Fundatorem nagród w konkursie jest Szkoła żeglarstwa MORKA oraz JachtFilm.

Więcej informacji o festiwalu: jachtfilm.pl



Zwycięskie odpowiedzi:

Ewa: "Najchętniej zobaczyłabym ponownie film "Nieugięci", gdyż opowiada pozytywnym wariactwie jakim jest żeglarstwo i podróżowanie. Wielka pasja połączona z lekkością wolności i poczuciem, że żeglarstwo jest dla każdego i wszystko jest możliwe przy odrobinie uporu i miłości do tego co się robi. Lekkość tego filmu pozytywnie nakręca do śmielszego planowania własnych żeglarskich wojaży. :)"

Michał: "Wybrałbym film "Gdziekolwiek dopełni się Twój los" Michała Dąbrowskiego. Morska brać to ludzie twardej duszy, jednak są takie chwile, gdy nawet oni czują ukłucie strachu przed ostatecznym. Śmierć na morzu - każdy żeglarz powie, że jeśli miałby wybierać, to właśnie taką. I każdy uważa, że jest na nią gotowy. To ryzyko i adrenalina równocześnie. Ale czy aby na pewno? Kiedy statek tonie w ciągu kilku minut, nie ma czasu na pogodzenie się z losem.
Jak wspomniał sam autor filmu, mało kto wiedział o tragedii statku "Marquez" i akcji ratunkowej załogi "Zawiszy Czarnego". Chętnie obejrzałbym ten dokument."

Filip: "...a ja bym chciał zobaczyć film "Berserk w Antarktyce". Zapał młodzieńczej duszy, nieustraszeni odkrywcy, pójście pod prąd...podróż za jeden uśmiech.

a teraz po kolei...
...
Staliśmy w porcie w Oslo na dzielnym, choć małym 8-metrowym jachcie Fever. Szeroki "regatowy" kadłub, pozwalał na bezpieczną żeglugę nawet przy mocniejszym wietrze i większej fali, za co byliśmy niezmiernie wdzięczni. Za sobą mieliśmy parędziesiąt godzin żeglugi ze Stavanger, przerywanej tylko parogodzinnymi postojami w atrakcyjnych miejscach południowych brzegów Norwegii. Nad ranem dobiliśmy do starego portu w Oslo, który kapitan określił mianem "Lepiej, żebyście nie wiedzieli ile kosztuje! Barbarzyństwo!". Kapitan traktował młodą załogę trochę z przymrużeniem oka, fundując nam ten port. "On" był poważnym człowiekiem, zarabiał duże pieniądze, "my" studenci liczyliśmy każdy grosz.

Stanęliśmy tam w porcie na ponad 20h! W normalnych warunkach, oznaczałoby to wspaniałą wielkoduszność kapitana, ale my borykaliśmy się już od paru dni z kolejnymi usterkami silnika i tylko jej zawdzięczaliśmy tak długi odpoczynek. Po ostatnim rozebraniu silnika na części, stwierdzona została bliżej nieokreślona wada rozrusznika i potrzeba wymiany na nowy, który został wysłany parę dni wcześniej z Wrocławia do Oslo.

W oczekiwaniu na "znajomych znajomego", którzy mieli nam rozrusznik z lotniska na jacht dostarczyć, zwiedziliśmy łodzie wikingów, Gjoę Amundsena i tratwy Heyerdahla. Wniosek był jeden: Norwegowie są jacyś walnięci. Nie wiedząc nic o żeglarstwie (Heyerdahl), nie mając pojęcia o istnieniu innych lądów (wikingowie) czy chcący udowodnić 'że się da' Amundsen, wyruszali na wyprawy bez cienia wątpliwości i z wiarą w powodzenie, mimo, że byli pierwszymi, którzy tego dokonywali.

Po południu na jachcie pojawili się "znajomi znajomego". On - wygląd biznesmena na wakacjach i ona - duże ciemne okulary z turbanoszalem na głowie, przypominająca stylizacją gwiazdy kina.
Ugościliśmy ich czym się tylko da, czując jeszcze wyraźniej, że nie mamy wiele i jesteśmy obrazem nędzników - żeglarzy, którzy wracają z dalekiej podróży do domu, na starym wysłużonym jachcie.

Po wymianie uprzejmości, szybkim obiedzie i łyku czegoś mocniejszego przyszedł czas na opowieści. Nasi goście byli żeglarskimi laikami, więc szybko zdobyliśmy ich uznanie opowiadając o wiatrach na Skagerraku, falach od dziobu zalewających pokład i rajdach na fali z wiatrem na spinakerze. Tego się nie spodziewaliśmy: w odpowiedzi usłyszeliśmy pełną emocji opowieść o gościu, a właściwie chłopaku z Norwegii, który na jachcie wyruszył dookoła świata, zaciągając na pokład coraz bardziej przypadkowe osoby, walcząc na noże, gdzieś pod Kamczatką, wyławiając surfera koło Nowej Zelandii, a w końcu wyruszając na podbój bieguna południowego na quadach. Historia w ogóle nie trzymała się kupy, ale nam będącym jeszcze pod wrażeniem eksploratorów skandynawskich pasowała do wcześniejszego obrazu stereotypowego Norwega.

Ot, taka historia, o której do dziś pamiętam, a filmu o młodym Norwegu nadal nie udało mi się zobaczyć. Może tym razem?"

Michał:
"Nieugięci"

To film o marzeniach - choć nie dla marzyciela,
bo tam czwórka przyjaciół swój plan w życie wciela!
Brak sześciu zer na koncie nie jest im przeszkodą,
Na swoim własnym jachcie płynęli wielką wodą!
Choć póki co studiuję i liczy się nauka
Do głowy mojej ciągle taka wizja puka:
Że płynę gdzieś bez celu; po prostu ku wolności
Wiatr wciąż żaglami hula; 10 węzłów prędkości.
Zobaczyć choć część tego co świat nasz oferuje,
nic tych moich pragnień nigdy nie zrujnuje!
na rufie przyjaciele przy piwku w karty grają -
To właśnie w tym momencie marzenia się spełniają!
A dzięki "Nieugiętym" wierzę, że jest możliwa
Budowa własnego jachtu, który nawet pływa! :-)
Że nie ma ograniczeń dla młodego człeka,
Gdy z ogromnym zapałem na przygodę czeka!
Film pełen jest przygód, co dziwią i bawią
I podczas oglądania każdemu frajdę sprawią.
Dla każdego żeglarza będzie inspiracją
By na jakiś czas uciec przed cywilizacją!"

Wyróżnienie:

Krzysztof: "Wolność wg Marcela Bardiaux. Chciałbm to zobaczyć z ojcem. Mój "stary" ma 77 lat, prawie tyle co główny bohater. Wiek już Go pochylił. Mówi, że na łódkę juz nie wsiądzie, juz się napływał. I wie co mówi, przez lata orał Mazury, gdzie szkolił młodziez na Tajtach, w Ośrodku Katowickiego Okręgu Żeglarskiego, sędziował na jez.Pogoria, śmigał na bojerach (Jego pasja przeskoczyła dopiero na wnuka). A teraz gdy jedziemy nad morze do Swarzewa koło Władysławowa, mówi, że na łódkę już nie wsiądzie. Jedziemy do gościa, który ma łódź we Władysławowie, i ma być bez rejsu? Może jednego z ostatnich pozegnań z morzem dla Niego. Ten film może to tylko zmienić, na nowo Go wyprostować, napiąć jak grot by łapał każdą chwilę jeszcze. Na pewno Go zabiorę na ten film, tyle jako syn jestem mu winny"
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 11 October

W Batavii umiera Abel Tasman (urodzony w 1603 roku), holenderski żeglarz i odkrywca, podróżował do Indii, Japonii, poszukiwał Lądu Południowego i drogi Indie-Chile; podczas tej ostatniej podróży odrył dzisiejszą Tasmanię, także m.in. Tongo, Fidżi, Nową Ir
sobota, 11 października 1659