TYP: a1

„Dorsze kapitana Van Vermeera pod kołderką z porów”

sobota, 26 marca 2011
MZ

Kapitan Van Vermeer zszedł do kabiny i sięgnął po krótkofalówkę. Przez dobrą chwilę wywoływał kogoś przez radio, a kiedy uzyskał połączenie rozmowa była nadzwyczaj krótka. Powrócił do kokpitu i zadecydował.  „Zmieniamy kurs, chłopaki.” Przejął ster. „Do zwrotu!” Jacht zaczął ostrzyć, po czym wykonał klasyczny zwrot przez sztag. Załoga była nadzwyczaj sprawna i doświadczona, nie potrzebowała dodatkowych komend. Fok bez problemów przeleciał na drugą burtę, szoty zostały wybrane. Jednak Piotr i Marcin byli nieco zdezorientowani, płynęli przecież do Amsterdamu, a tu taka zmiana - nowy kurs prowadził jacht ponownie w głąb Morza Północnego.

Zamustrowali na ten jacht daleko na północy Norwegii. Pierwsza rzecz, na którą zwrócili uwagę wchodząc do kajuty, to idealna reprodukcja obrazu „Dziewczyna z perłą”, wisząca na ścianie naprzeciw zejściówki, obok barometru i zegara. Podejrzewali, że w ten sposób kapitan sugerował nieprzypadkową zbieżność jego nazwiska z nazwiskiem genialnego malarza tworzącego w Holandii. Te sugestie były tym bardziej wyraźne, gdy kapitan podkreślał fakt, że pochodzi z Delft.

„Słuchajcie” – powiedział kapitan – „nic się nie zmieniło, ale dostałem wiadomość od mojego znajomego szypra i bardzo mi zależy na tym, by się z nim spotkać. Wraca swoim kutrem z połowów, twierdzi, że udanych. Za jakieś pół godziny powinniśmy się spotkać”. I rzeczywiście, po pół godzinie doszło do spotkania na morzu. Kuter i jacht stanęły burta w burtę, kapitan Van Vermeer odebrał od szypra plastikową torbę czymś wypełnioną, po czym jacht ponownie przyjął kurs na Amsterdam. „Dostałem od mojego przyjaciela świeże dorsze, zaraz wam coś pysznego przygotuję” – to mówiąc, kapitan wyjął z torby trzy dorodne sztuki.

„Jedzcie dorsze, gówno gorsze...” – pomyślał Marcin, ale nie powiedział tego na głos.

„Mam tutaj, na specjalną okazję kilka porów, dobrze się przechowują, jeśli trochę obeschną to wystarczy zdjąć z nich pierwszą, suchą warstwę i dalej są znakomite. Zresztą nic lepiej do ryb nie pasuje, ponad pory!” - kapitan sięgnął do bakisty i wyciągnął reklamowane przez siebie warzywa. Niebywale wprawnie filetował dorsze, resztki wyrzucił za burtę i zszedł do kambuza.

Po pół godzinie wrócił do kokpitu – "oto mojego pomysłu filety z dorsza pod kołderką z porów" – rzekł. Danie było znakomite. Jedli w pełni je doceniając, w milczeniu. Gdy skończyli, kapitan zaczął mówić: - „Tak naprawdę chłopaki, to to moje pokrewieństwo z tym malarzem, to ściema. Ja to sobie malarzy, choćby genialnych, nie cenię, poważam jedynie mistrzów kuchni. Powiedzcie mi, może wiecie, kto to jest ten facet podpisujący się MZ w „Tawernie Skipperów” - jego przepisy są absolutnie genialne, chciałbym go poznać!”

Dorsze kapitana Van Vermeera pod kołderką z porów

Naprzód należy zrobić wywar warzywny, W naczyniu do gotowania ryb, w owym wrzącym wywarze, zanurzamy filety z dorsza, które uprzednio skropiliśmy sokiem z cytryny i posoliliśmy. Gotujemy ok. 10 minut, odstawiamy, aby filety nieco przestygły, bowiem tylko po ostudzeniu, przy wyjmowaniu z wody nie rozpadną się. Białą część pora kroimy w plasterki, na patelni rozpuszczamy masło z odrobiną oleju lub oliwy. Pory szklimy, ale nie pozwalamy im się zrumienić, solimy, polewamy odrobiną białego wytrawnego wina, dusimy pod przykryciem. Ugotowane filety układamy na półmisku, duszonymi porami z wierzchu je przykrywamy, dodatkiem zdobiącym potrawę są ćwiartki jajek ugotowanych na twardo.

TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 24 kwietnia

Linię mety okołoziemskich regat w Portsmouth przekracza s/y "Otago" pod Kpt. Zdzisławem Pieńkawą.
środa, 24 kwietnia 1974
"Nord III" z Andrzejem Urbańczykiem na pokladzie wyruszył z Jokohamy w rejs powrotny do San Francisco; czas przejścia trasy równy około 50 godzin odnotowano w księdze rekordów Guinnessa.
poniedziałek, 24 kwietnia 1978
Po dwóch latach starań podniesiono z dna morskiego okręt "Vasa"; dzisiaj statek jest atrakcją morską Sztokholmu, pełniąc rolę statku-muzeum.
poniedziałek, 24 kwietnia 1961
Joshua Slocum z Bostonu wypłynął samotnie na s/y "Spray" w okołoziemski rejs; było to pierwsze okrążenie Ziemi w samotnej żegludze (rejs zakończył się po trzech latach 27.06.1898 r.).
środa, 24 kwietnia 1895