TYP: a1

Jakich piosenek lepiej nie śpiewać?

wtorek, 25 września 2018
Anna Ciężadło

Piosenki towarzyszyły żeglarzom właściwie od zawsze. I… tak już jakoś zostało. Co ciekawe, według przygnębiających danych, uzyskanych z Centrum Nauki Kopernik, żeglarze są ostatnią grupą społeczną, jaka spontanicznie śpiewa piosenki. Co może z tego wyniknąć? To zależy.

Śpiewanie jest fajne         

Sprecyzujmy: zwykle jest fajne. Czasami bowiem - zgodnie z zasadą, że śpiewać każdy może - trafi się jakiś samozwańczy artysta, który umili nam wszystkim rejs lub postój w porcie… kiedy wreszcie zamilknie. Mimo to, najczęściej żeglarze i ich pieśni spotykają się z pozytywnym odbiorem.

Żeglarskie piosenki dzisiaj są elementem pewnej kultury (może nawet subkultury?), jednak dawnymi czasy pełniły zupełnie inne role: szanty narzucały rytm i tym samym usprawniały pracę, a tak zwane pieśni kubryku służyły głównie rozładowaniu atmosfery i umileniu sobie żeglarskiego życia.

Nic zatem dziwnego, że ludzie morza (lub jeziora), pozostając wierni tym tradycjom, lubią sobie coś tam pośpiewać. Istnieją jednak takie kraje - i takie piosenki - których lepiej nie łączyć. Jakie zatem utwory są zakazane w poszczególnych krajach?

 

Malezja

Rząd Malezji sumiennie zajmuje się sprawami bliskimi sercu szarego obywatela - i dobrze, w  końcu za to obywatel mu płaci. Tym razem jednak włodarze chyba zbyt mocno przejęli się rolą, bowiem oficjalnie zakazali publicznego odtwarzania wspaniałego utworu muzycznego, jakim jest Despacito. Przepis nie definiuje co prawda, czy śpiewanie jakiejś alternatywnej wersji (a tych powstało co niemiara, jak choćby Wieśka Tico, albo zupełnie niewinna, pielgrzymkowa aranżacja pewnej zakonnicy) również będzie karane, ale nie radzimy próbować.

Co właściwie zmotywowało rządzących do tak drastycznego posunięcia? Trudno powiedzieć, ale oficjalnie był to fakt, iż piosenka jest obsceniczna i frywolna, a w dodatku propaguje rozwiązłość. Nie mamy zamiaru bronić rzeczonego utworu, jednak gwoli uczciwości należy przyznać, że frywolność i obsceniczność to, niestety, częste motywy przewodnie wielu utworów współczesnego nurtu pop. Oraz znacznej części szant. Dlaczego dostało się akurat piosence Despacito? Może ktoś po prostu miał jej serdecznie dość. Chyba możemy to zrozumieć.

 

Iran

Jak na kraj arabski przystało, Iran czepia się nie tyle treści utworów, ile płci wykonawców. Zasadą jest, że kobiety mogą tam śpiewać wyłącznie dla kobiet. Skutkiem tego, jeśli mamy mieszaną załogę, panie mogą w niej stanowić co najwyżej publiczność. I na wszelki wypadek powinny usiąść dwa rzędy z tyłu. Oczywiście za pozwoleniem męskiego opiekuna.

Natomiast sam męski opiekun może śpiewać właściwie co chce, pod warunkiem, że nie będzie to „muzyka zachodnia”, ani co gorsza, heavy metal - który jak wiadomo, jest przecież narzędziem szatana. Do historii przeszła mało sławna akcja z 2008 roku, kiedy to irańska policja wpadła na koncert heavymetalowy i aresztowała 230 fanów ciężkich brzmień, którym zarzucono nie tylko słuchanie nieodpowiedniej muzyki, ale też noszenie niewłaściwego stroju i zachowanie sprzeczne z prawem islamskim. Jeśli więc szanty, to tylko w wersji podstawowej. I z gitarą klasyczną. Elektryczną (i piecyk) lepiej zostawcie w domu.

 

Francja i Kanada

Co - poza językiem - łączy te dwa kraje? Przede wszystkim to, że bardzo poważnie podchodzą one do kwestii obrażania rozmaitych grup społecznych. I tak np. nad Loarą na czarnej liście znalazł się pewien francuski raper, niejaki Orlesan. Facet poważnie naraził się organizacjom kobiecym, które uznały, że jego utwory propagują treści seksistowskie - i pomimo napomnień, nie chciał zrezygnować z tego trendu. Jeśli więc przypadkiem dopłyniecie do Francji, lepiej wystrzegajcie się śpiewania lub nawet odtwarzania jego piosenek.

Z kolei w Kanadzie w 2011 roku na cenzurowanym znalazła się piosenka Dire Straits „Money For Nothing”, pochodząca z… połowy lat osiemdziesiątych. Przyczyną takiego stanu rzeczy był fakt, iż miała ona zawierać słowo obraźliwe dla homoseksualistów. Co prawda, oficjalny zakaz w końcu zniesiono, ale jeśli nie chcecie niepotrzebnie się narażać na nieprzyjemności, lepiej jest wybrać inny repertuar.

 

Polscy żeglarze nie gęsi…

Cóż zatem pozostaje nam, biednym żeglarzom, skoro nawet niewinne z pozoru piosenki mogą wpędzić nas w poważne kłopoty?

Przede wszystkim, miejmy na uwadze, że zamiast odtwarzać popularne w stacjach radiowych utwory, zawsze lepiej jest trzymać się klasyki, czyli prawdziwych szant.

Poza tym, nie zapominajmy, że posiadamy jeden z najtrudniejszych języków na świecie; dlatego nawet jeśli nasze piosenki będą lekko frywolne (a powiedzmy to głośno, niektóre szanty są), albo wątpliwe pod względem poprawności politycznej, istnieje naprawdę niewielka szansa, że jakiś obcokrajowiec je zrozumie i będzie mógł poczuć się urażony.

 

 

 

 

Tagi: szanty, śpiewanie, obyczaje
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 29 marca

S/y "Stary" z załogą Śląskiego Yacht Clubu pod dowództwem Jacka Wacławskiego opłynął Przylądek Horn; w trakcie rejsu "Stary" m.in. odwiedził Stację im. Henryka Arctowskiego.
sobota, 29 marca 2003
S/y "Asterias" pod dowództwem kapitana Marka Sobieskiego opłynął Przylądek Horn.
wtorek, 29 marca 1988