TYP: a1

Pójdę boso!...

wtorek, 4 września 2018
Anna Ciężadło

…śpiewa pewien przystojny góral. Rzecz zupełnie nie dotyczy jednak spaceru po cudzej łodzi. Jak to zatem jest z tymi butami - czy rzeczywiście należy je ściągać, wchodząc na czyjś pokład? A może to jedynie pradawny, wiejski obyczaj? Czy mamy prawo zażądać od naszych gości, by zostawili swoje buty na kei?

Witajcie w naszej bajce

Zacznijmy od tego, po co w ogóle ściągamy buty: najczęściej chodzi tu o utrzymanie czystości na pokładzie, co w trudnych okolicznościach przyrody może być niemożliwe, bo na podeszwach wnosimy przecież kurz, piasek, błoto, albo mieszaninę wszystkich tych składników. Zdjęcie butów bywa też w niektórych kulturach wyrazem szacunku - dlatego np. przed meczetami leżą często spore ilości porzuconego chwilowo obuwia.

W niektórych krajach (w Polsce, ale też np. w Szwecji czy Japonii) normą jest, że wchodząc do czyjegoś domu, automatycznie zdejmujemy buty - chyba, że gospodarz wyraźnie się temu przeciwstawi. Czy jednak należy przenosić te zwyczaje na łódkę? A jeżeli tak, to kiedy? Najlepszą opcją jest… rozejrzenie się za jakąś dyskretną sugestią. Albo trochę mniej dyskretną.

 

Co łódka, to obyczaj

Jak pamiętamy, na cudzą łódkę nigdy nie wchodzimy bez wyraźnego pozwolenia albo zaproszenia ze strony jej załogi. Skoro już jednak przybywamy z wizytą, należałoby zachować się odpowiednio, czyli… no właśnie: jak?

Zanim wparujemy na pokład, warto rozejrzeć się, czy na kei przypadkiem nie znajdują się przedmioty, mające dać nam nieco do myślenia. Pierwszą wskazówką będzie wyłożona na wejściu, idealnie czysta wycieraczka. Wbrew pozorom, nie służy ona temu co zwykle - czyli wytarciu butów - ale ma nam zasugerować, że załoga wysoko ceni sobie klar własnego pokładu. Odrębnym zagadnieniem jest natomiast wilgotna szmatka lub ręcznik - coś takiego zwykle oznacza, że pokład właśnie został umyty i prawdopodobnie jest jeszcze mokry. Wówczas w dobrym tonie jest wytarcie w rzeczoną szmatkę własnych podeszew (ewentualnie stóp), albo… poczekanie, aż pokład wyschnie.

Kolejną wyraźną sugestią będą stojące na kei (albo jeszcze lepiej: umieszczone w specjalnym koszu) buty gospodarzy. O ile obecność wycieraczki można jeszcze zrozumieć opacznie, o tyle cudzych butów już nie sposób. Coś takiego to jasny sygnał: na tej jednostce chodzimy boso. I ty też powinieneś.

 

Asertywność

OK, zajarzyliśmy o co chodzi: ściągamy obuwie… i w tym momencie pojawia się ktoś z załogi (albo nawet sam kapitan) i prosi „ależ nie, nie ściągajcie butów”. I co wtedy? No właśnie - wtedy koniecznie należy się upewnić, co taki człowiek naprawdę ma na myśli. Niekiedy bowiem mówi „nie ściągajcie”, ale w głębi duszy liczy, że jednak będziemy się upierać. Wówczas zachowałby twarz (nie kazałem nikomu paradować boso, sami zdjęli buty), a także czysty pokład.

A co, jeśli wszelkie sugestie jakoś nam umkną i wbrew oczekiwaniom gospodarzy, władujemy się na pokład w butach? Cóż, będzie ciekawie. Zdecydowana większość dorosłych ludzi nigdy w życiu nie powie nam „hej, miło was widzieć, ale zdejmijcie buty”. Będą raczej cierpieć w milczeniu, wzdychać, patrzeć wilkiem, albo też ostentacyjnie zaczną po nas sprzątać. W każdym razie, będzie mało sympatycznie.

 

Wyjątki

Jak dotąd założyliśmy, że buty raczej należy zdjąć. Od tej reguły są jednak przynajmniej dwa wyjątki. Pierwszym z nich są buty „jachtowe”, jakie nosimy jedynie na pokładzie. Są czyste, mają miękkie, gładkie podeszwy i wyglądają trochę bardziej wyjściowo, niż bose stopy. Czy jednak jesteśmy akurat w butach „jachtowych” czy w „zwykłych” - i na ile są one sterylne - to wiemy tylko my sami, więc może się zdarzyć, że gospodarz widząc, iż nie zamierzamy ich zdjąć, zachowa się tak, jak opisano to wyżej.

Drugą, bardziej toksyczną opcją, są buty jak najbardziej „lądowe”, ale noszone przez właściciela nieprzerwanie od kilkunastu godzin. Jeśli taki gość uprzejmie zzuje swe obuwie, a następnie zasiądzie z nami w ciasnej mesie, atmosfera może zrobić się, hm, gęsta. Coś takiego podchodzi już chyba pod broń biologiczną - i może lepiej, żeby taki żeglarz jednak został w butach…

 

 

 

 

Tagi: buty, obyczaje, jacht
TYP: a3
0 0
Komentarze