TYP: a1

Hirinó me anίthos – czyli wieprzowina z fenkułem

sobota, 8 grudnia 2012
MZ

Nad zatoką rozlegał się miarowy stukot uderzeń młotka. Dźwięk odbijał się echem od nadmorskich skał i tak spotęgowany dochodził do uszu Nikosa. To Zorba, jak co dzień, podejmował kolejną próbę naprawy swojego, jak go nieco na wyrost nazywał, jachtu.

Był to w gruncie rzeczy niewielki drewniany kuter, którym obwoził turystów, a chętniej turystki, po okolicznych wyspach. Od czasu katastrofy jakiej ów stateczek uległ, a której opis przy każdej okazji ubarwiał, nadając kolejnej wersji coraz więcej rumieńców i dramatyzmu, Zorba zamieszkał pod gościnnym dachem swojego przyjaciela Nikosa Kazantzakisa. Ten stan trwał już od dłuższego czasu i nic nie wskazywało, aby rychło miał się zmienić. Nikos z pewną dozą ironii, ale i sympatii przyglądał się kolejnym próbom zwodowania łódki. Kończyły się one jak to z Zorbą bywało – katastrofą. Niezdarnie załatana, szybko zaczynała nabierać wody i trzeba ją było w pośpiechu z powrotem wyciągać na ląd. Wyglądało to z reguły tak. W drzwiach domku pojawiał się uśmiechnięty Zorba i tryumfalnie oznajmiał – Nikosiu drogi, skończyłem, przyjdzie się nam pożegnać, zaraz przyjdzie Anthony Quinn i zwodujemy mój jacht. Szykuj się na wieczorną ucztę, sukces trzeba uczcić! Mniej więcej po godzinie wracał w towarzystwie Anthony`ego i śmiejąc się opowiadał. - Było pięknie! Prawie się udało, wodę zaczęła nabierać dopiero po kilkunastu minutach. Może to nie sukces, ale i nie katastrofa. Oczywiście nie było mowy o odwołaniu zapowiadanej uczty. Zorba wkraczał do kuchni by przygotować posiłek, a to o dziwo, zawsze mu się udawało. Na stołach pojawiały się butelki aromatycznej retsiny, a wraz z zachodem słońca do domu wkraczały zaproszone dziewczęta. Tym razem było podobnie. Próba zwodowania skończyła się jak zwykle. Dobry humor panów nie opuszczał. Zorba postanowił tę kolejną „katastrofę” uczcić przygotowując na kolację hirinó me anίthos smakowite kotlety wieprzowe duszone z fenkułem, czyli bulwą kopru włoskiego.


Hirinó me anίthos

Nasiona kopru włoskiego należy zmiażdżyć, wymieszać z sokiem z cytryny i startą skórką cytrynową. Tą mieszaniną trzeba posmarować kotlety wieprzowe – odstawić w chłodne miejsce na co najmniej godzinę. Gdy kotlety przejdą marynatą, oprószamy je mąką i smażymy na rozgrzanej oliwie, do momentu aż się zrumienią z obu stron. Wyjmujemy je, a na patelnię wrzucamy pokrojoną w cienkie plasterki cebulę dymkę, czosnek i pokrojony w cienkie plastry fenkuł Smażymy przez chwilę, po czym ponownie wkładamy kotlety i zalewamy białym wytrawnym winem. Doprowadzamy do wrzenia, zmniejszamy płomień i dodajemy listek laurowy. Całość dusimy pod przykryciem przez około pół godziny do momentu gdy kotlety będą miękkie. Podajemy udekorowane pierzastymi liśćmi kopru.
TYP: a3
0 0
Komentarze