TYP: a1

Ostre papryczki w marynacie lub w oliwie

środa, 18 września 2013
MZ

Wprawdzie od lat już przemierzał morza i oceany, odwiedził wiele portów i przystani, w wielu przebywał czas dłuższy zawierając mnóstwo znajomości, jednak nikt nie zapamiętał jego nazwiska. Nie wynikało to z faktu, że było to nazwisko trudne, skomplikowane, czy też próby jego wypowiedzenia kończyły się fiaskiem – nie! Powód był prosty. Otóż nikt nie nazywał go inaczej jak „Kapitan Papryczka”.


Gdziekolwiek cumował, jego jacht nawet otoczony najwspanialszymi jednostkami, zwracał uwagę. A przecież był to całkiem typowy egzemplarz, jakich pełno spotkać można na wszelkich akwenach. Otóż gdy tylko kapitan obłożył cumy i stwierdził, że stoi bezpiecznie, ruszał pod pokład i na światło dzienne wynosił to, co przez cały rejs pielęgnował. I tak jacht zamieniał się w barwny ogród warzywny. Był to jednak ogród specyficzny. Królowały w nim niepodzielnie papryki i to papryki ostre. Występowały w wielu odmianach i kolorach. Były tam super ostre, niewielkie chili, papryczki tajskie o fioletowej barwie, a także te nieco łagodniejsze, lecz nadal ostre gatunki o większych owocach.


Hodowla papryk na pokładzie jachtu to była oczywiście ekstrawagancja, by nie określić tego dziwactwem. Ale namiętność Kapitana Papryczki do ognistego smaku była tak wielka, że pokonał wszelkie trudności, zapewniając roślinom dogodne warunki. Zamontował odsalarkę wody, na rufie umieścił niewielki kompostownik, gdzie gromadził wszelkie organiczne odpadki. Doniczki w kabinie były zawsze dobrze zamocowane, żeby nawet największy rozkołys ich nie wywrócił. Gdy pogoda sprzyjała i morze było spokojne wynosił swoje roślinki na pokład, by mogły napawać się słońcem. Ta czuła pielęgnacja przynosiła efekty. Nawet w krajach słynących ze wspaniałych papryk, na wieść o tym, że przybył Kapitan Papryczka, do portu pędził tłum gospodyń domowych, taką renomą cieszyły się owoce jego trudu. Miały ponoć niepowtarzalny smak i aromat. Podobna sława opromieniała przetwory, które ze swych papryk przygotowywał podczas rejsu, a była to oliwa aromatyzowana paprykami oraz ostre papryki marynowane.

 

Oliwa aromatyzowana papryką oraz marynowane ostre papryczki

Oczywiście aby zrobić sobie te przetwory nie trzeba hodować papryk, wystarczy wyszukać je na targu. Strąk papryczki nakłuwamy w kilku miejscach i umieszczamy w słoiku, po czym zalewamy dobrą oliwą z pierwszego tłoczenia – w ten sposób otrzymujemy znakomitą ostrą oliwę świetną do sałatek oraz papryczkę, którą także możemy użyć do przyprawiania potraw.

By przygotować papryczki marynowane robimy tak: kroimy jedną cebulę w talarki, wkładamy do garnka, dodajemy ząbek czosnku, liść laurowy, kilka ziaren ziela angielskiego, pieprzu i gorczycy, solimy, dosypujemy odrobinę cukru i gotujemy przez około 10 minut. Gdy wywar nieco ostygnie dolewamy ocet winny. Jeśli marynaty mamy około 1/2 litra, to wtedy dolewamy około 100 ml octu. Do słoików wkładamy przekłute papryczki, zalewamy marynatą, nie do pełna, bowiem resztę uzupełniamy oliwą. Zakręcamy przykrywki i pasteryzujemy, to znaczy wkładamy do wypełnionego wodą rondla, tak aby woda sięgała do 2/3 wysokości słoika i zagotowujemy. Gotujemy około 15 minut. Po tym czasie wyjmujemy słoiki z wrzątku i kładziemy dnem do góry. Pasteryzowane marynowane ostre papryki można przechowywać w spiżarni nawet przez rok, czyli do przyszłych zbiorów.

TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 19 kwietnia

W Warszawie odbywa się prezentacja projektu udziału Jarosława Kaczorowskiego w regatach mini Transat.
środa, 19 kwietnia 2006
Henry de Voogt otrzymuje paszport na rejs z Vlissingen do Londynu "w małej, samotnej łodzi, zupełnie samodzielnie, jedynie z pomocą Opatrzności Bożej".
czwartek, 19 kwietnia 1601