Polak, który przepłynął Atlantyk w kajaku napędzanym siłą własnych mięśni, wrócił wczoraj do kraju. Aleksander Doba wypłynął z Dakaru w Senegalu, a swoją wyprawę zakończył w brazylijskim Acarau. Podróż zajęła mu 99 dni. Na peronie w Szczecinie powitali go przedstawiciele władz samorządowych, mediów oraz najbliższa rodzina i przyjaciele.
Teraz Doba chciałby odbyć podobną wyprawę przez Ocean Spokojny.
Alfred Johnson, rybak nowofunlandzki na swojej dory o długości 5 m o nazwie "Centennial" wyruszył z Gloucester w pierwszy samotny rejs przez Atlantyk; dotarł do Liverpoolu 17 sierpnia tego roku.