Prawda jest taka, że gdy się wybieramy żeglować po Karaibach, gdzieś nad nami polatuje duch Jacka Sparrowa, ekscentrycznego pirata. Obawiamy się jednak, że uroczy i w gruncie rzeczy szlachetny Jack to literacka fikcja. Co nie oznacza, że na Karaibach nie było piratów…
![[t]Piracka stolica, Port Royal[/t] [s][/s]](/upload/user_content/Port-Royal.jpg)
Na Morzu Karaibskim rzeczywiście grasowali słynący z brutalności i okrucieństwa rozbójnicy, tzw. bukanierzy. Nazwa „bukanierzy” pochodzi od słowa boucan, po francusku oznaczającego wędzenie, bo często widziano tych morskich rozbójników posilających się mięsem przyrządzonym na ruszcie. A nazwę upowszechnił niejaki A.O. Exquemelin, holenderski chirurg, który w 1684 roku wydał książkę „Bukanierzy amerykańscy. Prawdziwy pamiętnik…”
Hiszpan gorszy od pirata
Kim byli bukanierzy? Ano zbiegłymi marynarzami, przestępcami i dezerterami. Pochodzili z różnych krajów – byli wśród nich Francuzi, Anglicy i Holendrzy, a cała ta banda od przełomu XVI-XVII wieku zamieszkiwała Wielkie Antyle. Co ciekawe, bukanierzy działali głównie na lądzie, polując na zdziczałe bydło, żyjące na wyspach w wielkich stadach.
Na morze bukanierzy przenieśli się ok. 1640 roku, kiedy to zdeterminowani Hiszpanie wyprali ich z zachodniej Hispanioli. Oczywiście ich działalność była mało dżentelmeńska. Ich gł. bazą była Tortuga koło Hispanioli, a po zdobyciu przez Anglię Jamajki — Port Royal. A to dlatego, że Anglicy z Jamajki zatrudnili bukanierów do ochrony przed Hiszpanami, choć, umówmy się, było to mniej więcej tak, jakby leczyć dżumę cholerą. W każdym razie bukanierzy otrzymali od Imperium Brytyjskiego dokumenty, które dawały im swobodę w łupieniu hiszpańskich jednostek.
Demokratyczni korsarze
Choć niewyobrażalnie okrutni, bukanierzy założyli bardzo demokratyczną instytucję, zwaną Bractwem Wybrzeża, które podejmowało decyzje co do celów wypraw, dowództwa i rozdziały łupów. Dobre zarządzanie dało efekty - w drugiej połowie XVII w. bukanierzy wprowadzili rządy terroru na całym obszarze Morza Karaibskiego. Atakowali posiadłości i statki hiszpańskie a podczas napadów bezwzględnie mordowali załogi, nie oszczędzając też kobiet, które wcześniej były gwałcone. Występujący także w „Piratach z Karaibów” Czarnobrody na przykład znany był z tego, że kobietom obcinał palce, jeśli zbyt wolno ściągały pierścionki…
Aż do czasu oficjalnego uznania przez Hiszpanię francuskich, angielskich czy holenderskich posiadłości na tym obszarze bukanierzy wspierali w wojnach właśnie te kraje. Ze zgubnym skutkiem dla siebie, bo do końca XVII wieku zostali niemal całkowicie wytępieni. Ot, niewdzięczna robota, nadstawianie karku za innych.
![[t]Henry Morgan[/t] [s][/s]](/upload/user_content/henry_morgan.png)
Złoto piratów
Jednak pobyt bukanierów na Karaibach miał bardzo namacalny wpływ ekonomiczny. Chodzi o ich siedzibę, czyli Port Royal. Choć pełniła funkcję stolicy Jamajki, osada była niewielka. Ale w 1659 roku wkroczyli tam bukanierzy i w ciągu zaledwie 20 lat maleńkie miasteczko zmieniło się w duży, bogaty, tętniący życiem port. Świadczą o tym znaleziska naukowców. W 2001 r. ekipa nurków, specjalistów od fotografii podwodnej i archeologów z Texas A&M University dotarła do wybrzeży Jamajki, gdzie jak sądzono, powinny być zatopione ruiny Port Royal. Udało się odnaleźć miasto, a w nim kilka wspaniale zachowanych budynków – np. centrum rozrywki z pomieszczeniem przypominającym piracką knajpę (prócz naczyń pełno w nim było resztek żółwich skorup i kości) i tawernę. A w niej prawdziwie cenne znalezisko - kilkadziesiąt zakorkowanych butelek z rumem, beczek wina i kufli. Oprócz rumu naukowcy znaleźli obfitość oryginalnej chińskiej porcelany, przedmiotów ze srebra, bogato zdobione fajki, naszyjniki ze złota i pereł. Powstała nawet teoria, że to pozostałości po łupie najsłynniejszego bukaniera Port Royal, Henry’ego Morgana, który w 1668 roku, nie tracąc ani jednego człowieka, podbił jedno z najbogatszych hiszpańskich miast na Karaibach – Porto Bello, wywożąc złoto i kosztowności.
Całemu temu bogactwu Port Royal kres położyła…natura (być może bukanierzy swoimi postępkami zirytowali w końcu Neptuna). W 1692 roku tsunami powstałe po trzęsieniu ziemi zatopiło prawie wszystkie domy Port Royal i niemal cała jego ludność zginęła. Miasto nigdy nie odzyskało świetności.
Życie bukanierów wywarło wielki wpływ… na kulturę. Inspirację z nich czerpali tacy słynni pisarze jak Swift, Defoe i Stevenson. Oraz, oczywiście, twórcy wspomnianych na początku „Piratów z Karaibów”.
Tagi: Jack Sparrow, Port Royal, piraci, Karaiby