TYP: a1

Największy cmentarz Europy

wtorek, 31 października 2023
Hanka Ciężadło

Jeżeli zapytamy niezawodnego Wujka Google o największy cmentarz na naszym kontynencie, podpowie nam Ohlsdorf w Hamburgu. I będzie to oczywiście prawdą – ale tylko jeśli weźmiemy pod uwagę cmentarze lądowe. W rzeczywistości bowiem największym cmentarzyskiem Europy może być... Bałtyk. Nikt nie wie, ile ofiar pochłonęły jego wody. Warto jednak przypomnieć choć część z nich. 

Niemiecka trójka

Tym, co łączy Ohlsdorf z cmentarzyskiem na dnie Bałtyku jest fakt, że oba mają coś wspólnego z naszymi zachodnimi sąsiadami. Najsławniejszymi jednostkami, które skończyły na dnie Bałtyku, są bowiem trzy niemieckie okręty:

  • Gustloff – wraz z nim utonęło 8 do 10 tys. osób,

  • Goya – pochłonął życie 6 lub 7 tysięcy osób,

  • Steuben - zatopiony 10 dni po Gustloffie. 4,5 tys. osób.

W sumie daje to od 18,5 tys. do nawet 21,5 tys. ofiar. Rozbieżności w liczbach wynikają głównie stąd, że zarówno na pokładzie Gustloffa, jak i Goi, znajdowały się osoby nieujęte w oficjalnych spisach pasażerów i ich liczba jest tylko szacunkowa. Mimo wszystko robi wrażenie – i w tym świetle fakt, że Gustloffa, Goyę i Steubena nazywa się Bałtyckimi Titanicami, zakrawa na ponury żart; dla przypomnienia, katastrofa Titanica pochłonęła 1500 ofiar. Różnica jest taka, że na Titanicu zginęli przypadkowi ludzie, z powodu zderzenia z górą lodową. Wspomniane tu trio to efekt zatopienia podczas działań wojennych – a ofiarami byli przedstawiciele narodu, który tę wojnę rozpętał i przez lata czerpał z niej korzyści. 

Tragedia w Zatoce Lubeckiej

W Zatoce Lubeckiej w ostatnich dniach kwietnia, a więc w czasie, gdy III Rzesza przegrywała już wojnę, rozegrał się prawdziwy dramat. Hitlerowcy, chcąc zatrzeć ślady swoich zbrodni, zapędzili wówczas więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych do ładowni statków, które zamierzali wraz z nimi zatopić. Był to prosty plan na szybkie pozbycie się wielu świadków. Statkami wykorzystanymi do tego celu były:

  • liniowiec "Cap Arcona" – tu zgromadzono 4,5 tys. osób,

  • frachtowiec "Thilbek" – 2,8 tys. osób.

2 maja alianci nakazali wszystkim statkom Kriegsmarine zawinięcie do portu pod groźbą zatopienia. Jednostki, które nie poddały się ultimatum (w tym "Cap Arcona" i "Thilbek), zostały zbombardowane przez Królewskie Siły Powietrzne.

Warto w tym miejscu podkreślić, że podczas konferencji poświęconej planom pozbycia się śladów niemieckich zbrodni, zarówno kapitan Thielbeka John Jacobsen, jak i Cap Arcona Heinrich Bertram odmówili zaokrętowania na swoich jednostkach więźniów obozów koncentracyjnych. Jacobsena kosztowało to utratę stanowiska.

MS Estonia i teorie spiskowe

W powojennej historii bałtyckich tragedii najbardziej tajemniczym wydarzeniem wydaje się historia promu Estonia, jaka rozegrała się we wrześniu 1994 roku. Ten pasażersko-samochodowy statek zatonął w ciągu zaledwie kilkunastu minut, zabierając ze sobą 852 osoby.

Dramat rozegrał się nocą; jednostka była w drodze z Tallina do Sztokholmu i mimo niekorzystnych warunków pogodowych (wiatr 7-8B i sześciometrowe fale) płynęła zgodnie z rozkładem. Około pierwszej w nocy załoga usłyszała podejrzane trzaski od strony dziobu, jednak nie było widać żadnych uszkodzeń. Kwadrans później doszło do urwania furty dziobowej, przez co prom zaczął błyskawicznie nabierać wody i o 1.50 zniknął z radarów. Większość pasażerów została uwięziona wewnątrz jednostki i utonęła.

Komisja badająca przyczyny tragedii ustaliła, że przyczyną zdarzenia były wady konstrukcyjne, jednak fakt, że prom zatonął bardzo szybko, przyczynił się do rozwoju teorii spiskowych. Najpopularniejsza z nich sugerowała, że przyczyną zatonięcia Estonii był wybuch bomby, co miało pozostawać w ścisłym związku z przemytem rosyjskiej broni. Co ciekawe, 10 lat po tragedii wyszło na jaw, że rzeczywiście prom był wykorzystywany w transporcie nielegalnie zakupionej broni. Nie było jednak mowy o bombie.

Jan Heweliusz

W naszych rozważaniach nie sposób pominąć największej katastrofy polskiego statku podczas pokoju, czyli zatonięcia Heweliusza, jakie miało miejsce w 1993 roku. Katastrofa tego promu kosztowała życie 55 osób pochodzących z Polski, Czech, Austrii, Węgier, Norwegii i Szwecji.

Tu również jedną z przyczyn zatonięcia statku była pogoda – około 3.30 w nocy na Bałtyku rozpętał się sztorm osiągający w porywach nawet 12B. Jedną – ale nie jedyną. Cztery dni wcześniej podczas cumowania w Ystad doszło bowiem do uszkodzenia furty rufowej, co jednak nie zostało zgłoszone organom administracji morskiej, a armator zdecydował, że najkorzystniejszym wyjściem będzie naprawa „na raty” podczas postojów w Świnoujściu, bez należytego remontu w stoczni. Zły stan techniczny oraz szereg innych błędów popełnionych zarówno podczas feralnego rejsu, jak i przy wcześniejszych remontach doprowadziły w efekcie do tragedii. Trzeba zaznaczyć, że większość pasażerów przeżyła samo zatonięcie jednostki – jednak temperatura rzędu 2 stopni Celsjusza, silny wiatr i fale zalewające tratwy ratunkowe okazały się już dla nich zabójcze.

 

Tagi: Bałtyk, cmentarz, katastrofa, zatonięcie
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 27 kwietnia

Na "Down Star" zakończył rejs dookoła świata George Fairle.
wtorek, 27 kwietnia 1965
Odbył się w Warszawie Zjazd Delegatów YKP; zjazdowi przewodniczył Ludwik Szwykowski, jeden z założycieli YKP. Na zjeździe wybrano nowy zarząd z prezesem Bronisławem Barylskim na czele.
niedziela, 27 kwietnia 1947
W Warszawie umiera Antoni Dobrowolski (urodzony w 1872 r.) profesor, geograf, uczestnik wyprawy arktycznej na belgijskim żaglowcu "Belgica", przyczynił się do powstania pierwszej polskiej stacji artycznej na Wyspie Niedźwiedziej.
wtorek, 27 kwietnia 1954
Urodził się Samuel Morse, twórca alfabetu Morse'a.
środa, 27 kwietnia 1791
Na Filipinach w walce z tubylcami ginie Ferdynand Magellan.
sobota, 27 kwietnia 1521