TYP: a1

Misja: tankowanie bez stresu

piątek, 6 października 2017
Anna Ciężadło

Zagadnienie tankowania łódki to temat na długie nocne rodaków rozmowy… zwłaszcza takie prowadzone na psiej wachcie, kiedy naprawdę miło byłoby nie usnąć, a piąta kawa nie wchodzi już w grę.

W takiej sytuacji samo wspomnienie tego, jak wygląda procedura tankowania, może skutecznie podmieść nam ciśnienie. Zresztą, sami wiecie jak jest - a bywa naprawdę ciekawie.

 

Tankowanie i wkurzanie

Niestety, najbardziej brużdżącym elementem podczas tankowania jest tak zwany czynnik ludzki. O ile jeszcze na śródlądziu procedura przebiega zwykle bez większych emocji (za to wymaga użycia kanistrów i odbycia pieszej wycieczki do najbliższej stacji paliw), o tyle na morzu sytuacja bywa, hmm, ciekawsza.

Z przyczyn obiektywnych raczej nie ma tu możliwości ustawienia się w równej kolejce, co niechybnie prowadzi do zgrzytów i nieporozumień w stylu „Pan tu nie stał!”. Pomijając już przez litość osobników, którzy usiłują po prostu bezczelnie wepchać się w kolejkę, należy przyznać, że nawet przy maksimum dobrych chęci z każdej strony, procedura tankowania zwykle kosztuje nas sporo nerwów. I czasu. Jak zatem można uzdrowić sytuację?

Pomysłów na rozwiązanie problemu udało nam się znaleźć kilka. Jeśli posiadacie własne i zechcecie podzielić się z nami tą wiedzą, chętnie posłuchamy - i przy okazji czegoś się nauczymy.

 

Pomysł 1: tankujmy w odpowiednim czasie

Ha, i teraz pytanie - kiedy następuje ów „odpowiedni czas”? Powiedzmy raczej, kiedy jest on zdecydowanie nieodpowiedni: w weekendy, ze szczególnym uwzględnieniem piątkowego wieczoru i sobotniego poranka. Wtedy bowiem większość załóg musi zdać wyczarterowane jednostki - rzecz jasna, z pełnymi zbiornikami paliwa. Do tego dochodzą jeszcze szczęśliwcy, którzy mieszkają na tyle blisko wody, że mogą pozwolić sobie weekendowy wypad - ale wcześniej muszą przecież zatankować. Skutek jest łatwy do przewidzenia.

Znawcy tematu radzą zatem, żeby w miarę możliwości tankować w dni powszednie. Najlepiej wieczorami, tuż przed zacumowaniem. Jest to oczywiście niegłupia sugestia, pod warunkiem, iż mamy pewność, że po takiej procedurze na pewno znajdzie się dla nas miejsce w porcie (co w sezonie jest raczej mało prawdopodobne) - albo że jesteśmy gotowi nocować na kotwicy.

Alternatywą dla alternatywy jest podpłynięcie do stacji bladym świtem. Wtedy kolejki rzeczywiście są najmniejsze, bo żeglarze w większości jeszcze śpią. Inna sprawa, że obsługa stacji to też ludzie - i oni również mogą jeszcze spać, szczególnie jeśli rzecz dzieje się w szczęśliwych krajach, w których wieczory przeciągają się nieraz do rana.

 

Pomysł 2:  nie pływajmy na rezerwie

Mając świadomość tego, jak duże są potrzeby naszej jednostki (co oczywiście wynika z rozmaitych czynników), postarajmy się unikać sytuacji, w których będziemy MUSIELI zatankować. Może się przecież tak zdarzyć, że mimo szczerych chęci, nie uda nam się ta sztuka, bo np. stacja będzie zamknięta. Albo okaże się, że taki sam pomysł miało więcej załóg, co pociągnie za sobą przykrą konieczność spędzenia wielu długich godzin w kolejce.  

Poniekąd pokrewnym zagadnieniem jest uzbrojenie się w wiedzę, gdzie też znajdują się najbliższe stacje alternatywne - albo czy istnieje możliwość (bo czasem istnieje), że ktoś uprzejmie dowiezie nam paliwo na telefon.

 

Pomysł 3: tankujmy „przy okazji”

Być może panom żeglarzom trudno będzie przyswoić sobie ten plan, ale panie żeglarki z pewnością spojrzą na sprawę ze zrozumieniem.

Otóż, podobnie, jak idąc na zakupy po przysłowiową pietruszkę, warto uzupełnić zapasy np. papieru toaletowego, tak samo warto, przepływając koło stacji, zatankować „na wszelki wypadek”. Szczególnie jeśli zauważymy, że jest na niej mały, albo wręcz zerowy ruch.

A może by tak… wcale nie tankować?

Jeśli potrzebujemy paliwa, bo mamy zamiar pływać na silniku, zatankować zdecydowanie musimy. Jeżeli jednak naszą motywacją jest jedynie chęć oddania łódki z pełnym bakiem, możemy ponegocjować z armatorem.

Być może będzie na tyle miły i zgodzi się na pusty bak oraz rozliczenie gotówkowe. Pozostaje tu oczywiście kwestia tego, jak bardzo rynkowa będzie cena, którą będziemy musieli zapłacić za takie niezatankowane paliwo. Ale, biorąc pod uwagę inne opcje (na przykład spóźnienie i jego przykre konsekwencje), może się okazać, że ta wcale nie jest najgorsza.

 

W poszukiwaniu straconego czasu…

Jeżeli mimo wszystko utkniemy już w kolejce do stacji, miejmy na uwadze, że wcale nie musimy siedzieć tam bezczynnie i irytować się, patrząc jak nieudolne załogi, tankujące przed nami ewidentnie się guzdrają, trwoniąc nasz cenny czas.

Przynajmniej część naszej ekipy może przecież zająć się czymś pożytecznym, co i tak trzeba będzie zrobić - a skoro odbywamy przymusowy postój, może warto w ramach wolnych mocy przerobowych, zrobić to coś właśnie teraz?

 

 

 

Tagi: tankowanie, paliwo, port
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 29 marca

S/y "Stary" z załogą Śląskiego Yacht Clubu pod dowództwem Jacka Wacławskiego opłynął Przylądek Horn; w trakcie rejsu "Stary" m.in. odwiedził Stację im. Henryka Arctowskiego.
sobota, 29 marca 2003
S/y "Asterias" pod dowództwem kapitana Marka Sobieskiego opłynął Przylądek Horn.
wtorek, 29 marca 1988