TYP: a1

Jachtostopem na Dużym Kole cz. 4

poniedziałek, 18 kwietnia 2011
Piotr Kłopotowski
Zapraszamy do zapoznania się z czwartą częścią poradnika Piotra Kłopotowskiego, który na podstawie własnych doświadczeń opisuje poszczególne etapy przygotowań do jachtostopowej podróży na Dużym Kole. Z tej części dowiemy się m.in. jakie umiejętności przydają się na jachcie, jak wygląda życie towarzyskie na Dużym Kole oraz w jakie produkty żywnościowe warto zaopatrzyć się przed wyruszeniem w rejs.

UMIEJĘTNOŚCI


Umiejętności jakie posiadacie mogą być waszym ogromnym atutem, poszukiwanym przez skipperów. W pierwszej kolejności chodzi oczywiście o

Warto posiadać umiejętności przydatne na jachcie.
umiejętności żeglarskie. Posiadając je jesteście nie tylko wykwalifikowaną załogą, ale w zasadzie co-skipperem. Im wyższe są Wasze kwalifikacje, tym bardziej będą doceniane na jachcie. Jednak jeśli nie są one jeszcze tak wysokie, nie załamujcie rąk. Często zdarza się, że skipper poszukujący załoganta deklaruje szybkie szkolenie. Może się zdarzyć, że np. umiejętności kucharskie mogą być bardzo ważnym atutem. Mogą one w znaczny sposób obniżyć koszty jachtostopowej żeglugi. Dobry kuk jest często nieocenionym członkiem załogi. Jak wszyscy wiemy, dobre posiłki w istotny sposób poprawiają morale załogi. Mechanik – to także często poszukiwany członek załogi. Jeśli masz takie umiejętności, będziesz rozchwytywany. Także inne umiejętności przydatne na jachcie mogą przynieść Ci wymierne korzyści. Nie tylko będziesz poszukiwanym członkiem złogi, ale pomagając innym (odpłatnie czy też nie) zyskasz dobrą opinię i wielu przyjaciół. Niektórzy żeglarze, mający szczególne umiejętności i odpowiednie narzędzia, właśnie z tego utrzymują się, realizując swoja żeglarską przygodę. Są „kowale”, żaglomistrze, wytwarzający flagi, szkutnicy, informatycy, mechanicy silników wysokoprężnych i wielu innych „fachowców”. Moim jednak zdaniem najważniejszą umiejętnością, jaka wydaje się niezbędna, jest umiejętność dostosowania. Nie chodzi mi broń Boże o konformizm. Mam na myśli umiejętność elastycznego dostosowania się do różnych warunków, kultur i języków, a także osobowości i oczekiwań. Właśnie ta umiejętność pozwoli Ci zrealizować Twoje żeglarskie marzenia żeglugi jachtostopem na Dużym Kole. Właśnie ta… i Twoja własna determinacja.

ŻYCIE TOWARZYSKIE

Jeśli mówimy o osobowości i różnych kulturach, warto w dwóch zdaniach wspomnieć o tzw. życiu towarzyskim żeglarskiej społeczności Dużego Koła. Otóż społeczność ta na wiele mil staje Ci się bardzo bliska. Potrzebujesz jej, a ona chętnie Cię przyjmuje do swego grona. Nie chodzi tylko o wszelkiego rodzaju spotkania na lądzie czy innych jachtach. To także życie w sieci VHF czy HF. Codzienne kontakty radiowe podczas postojów na kotwicy, w marinie czy w trakcie żeglugi zadziwiająco zbliżają ludzi. Społeczność wspiera się, dba o siebie i daje poczucie wspólnoty. Wspólnoty w realizacji marzenia, wspólnoty w realizacji celów, a także silną więź emocjonalną. Daj się wciągnąć w tę społeczność.


W sieci VHF.

Życie towarzyskie i szklanka rumu zdają się być nierozłączne.

ALKOHOL


Gdzie jest rum?!
Alkohol jest właściwie nieodłącznym elementem żeglugi na Dużym Kole. Zwykle jest tylko drobnym dodatkiem do życia na jachcie. Rozwiązuje języki w spotkaniach żeglarzy. Czasem może stanowić rodzaj „wstępnego”. Zwykle jest nim butelka rumu. Ten właśnie trunek jest najbardziej popularnym alkoholem na większości akwenów Dużego Koła. Stanowi jednak również spore niebezpieczeństwo. Nie tylko ze względu na spożywanie go w nadmiernych ilościach, ale także ze względu na częstotliwość. Możecie spotkać skipperów, którzy nie wyobrażają sobie żeglugi bez rumu. Będą oczekiwali od Was współdegustacji. Długotrwałe popijanie, nawet małych relatywnie ilości może zakończyć się naprawdę źle. Bądźcie czujni.

JEDZENIE/ZAPROWIANTOWANIE

Jak już wspominałem, posiłki są ważnym elementem mogącym w szczególny sposób wzmocnić bądź osłabić morale załogi. Ich jakość, rozmaitość i sposób podania są bardzo

Owoce wytrzymują dłużej bujając się w przewiewnym miejscu.
ważne. Dobrze dopasowane i przemyślane zaprowiantowanie jest podstawą dobrego samopoczucia i w konsekwencji nie tylko zdrowia, ale także dobrej atmosfery na jachcie. Jeśli będziesz miał wpływ na owo zaopatrzenie, warto uwzględnić upodobania załogi. W zasadzie każdy, kto kiedykolwiek uczestniczył w krótszym czy dłuższym rejsie, gdzie dokonywano zaprowiantowania na więcej niż 2-3 dni, zauważył, że są produkty, które pozostają. Inne znikają w tempie błyskawicznym. Zwykle kupuje się zbyt wiele makaronu i ryżu. Choć są to produkty bardzo wytrzymałe na warunki jachtowe, nie ma sensu przesadzać. Prawdą jest, że z makaronu można wyczarować wiele różnych potraw. Mimo to zawsze będzie to jednak makaron. Od Ciebie zależy, jak uda Ci się go przygotować. Dlatego należy wziąć pod uwagę także wielkość zaopatrzenia tych produktów, które będziesz mógł połączyć z tym makaronem.

Przy dokonywaniu zaopatrzenia warto pomyśleć o warzywach i owocach. Te pierwsze niestety nie należą do szczególnie wytrzymałych. Wymagają specjalnego traktowania. Muszą być wietrzone. Nawet przy odpowiednim obchodzeniu się z tymi produktami nie mają szans by przetrwać dłużej niż tydzień, półtora. Inaczej sprawa ma się z owocami. Odnosi się to szczególnie do mango i owoców cytrusowych, a także bananów (zielonych). Warto do tego celu rozwieszać siatkowy hamak na zewnątrz. Mając odpowiednią wentylację wytrzymują całkiem długo i cieszyć Was będą witaminową słodyczą. Przyda to się Wam bardzo. Jeśli na jachcie nie ma sprawnej lodówki, raczej zapomnij o mięsie. Jeśli zdecydujesz się na zakup mięsa, przyrządź go od razu. Za dzień, czy dwa (wątpliwe by było dobre tak długo) raczej nie będzie się nadawało do spożycia. Chociaż muszę przyznać, że są zdeterminowani żeglarze, którzy po odpowiedniej obróbce zjedzą i takie. Ja jednak nie polecam. Alternatywą zdecydowanie zdrowszą i której, na szczęście, jest ciągle pod dostatkiem, jest świeżo złowiona ryba. Sposoby przyrządzenia ryby są bardzo różne. Świeżą rybę można zjeść nawet na surowo. Zapewniam, że jest bardzo dobra. Szczególnie gdy

Świeża ryba jest lepsza niż inne mięso.
jesteś głodny. Tym, którzy są innego zdania, proponuję po oprawieniu ryby zalanie jej oliwą z oliwek z cebulą, czosnkiem i przyprawami (w zależności od posiadanych). Następnego dnia lub natychmiast można ją upiec i jeść ze smakiem.

Na marginesie: zadbajcie o sporą ilość ziół, przypraw itp. Znacząco poprawi to smak i urozmaici posiłki. Problematyczne mogą być jajka. Jest co najmniej kilka sposobów na ich przechowywanie na jachcie. Nie będę teraz szczegółowo ich omawiał. Jedno warto wiedzieć. Co dzień, dwa jajka należy obracać, przekładać. W ten sposób dłużej zachowają świeżość. Dokonując zaprowiantowania warto pomyśleć o puszkach. Stare, klasyczne praktyki w tym względzie mówiły o tego typu konserwach w sposób negatywny. Uznawano, że pożywienie zapuszkowane w konserwach nie jest dobrym pomysłem na jachcie. Dziś chyba wygląda to zgoła inaczej. Czy to ze względu na rodzaj materiału, z którego są wykonane, czy miejsca ich przechowywania, puszki stanowią całkiem spory procent prowiantu. Moim zdaniem nie powinno być z nimi problemów. Podobnie rzecz się ma ze słoikami, choć te stanowią dodatkowe niebezpieczeństwo rozbicia. Odpowiednie zaszalowanie całego prowiantu powinno zabezpieczyć te opakowania.

Produktem, którego moim zdaniem nie może zabraknąć na jachcie płynącym na Dużym Kole, są oczywiście różnego rodzaju słodycze. Stanowią one źródło dodatkowych kalorii, które mogą się przydać w różnych momentach. Poza tym są rodzajem „nagradzania” siebie i pozostałych członków załogi. Po prostu umilania sobie wspólnych chwil. W trudnych sytuacjach jedynie kawałek czekolady czy batonu jest łatwo dostępny.

Temat jest bardzo obszerny i nie zamierzam go wyczerpać w tym momencie. To jedynie delikatna sygnalizacja.

CHOROBA MORSKA

Wielu żeglarzy, nawet „starych wiarusów”, cierpi na chorobę morską. Jak mówią, każdy choruje, jedynie niektórzy nie znaleźli jeszcze swojej fali. Ja też swojej fali jak dotąd nie znalazłem i nigdy nie choruję. Mimo to na ten temat napiszę parę słów. Z moich obserwacji wynika, że wszelkie opisywane sposoby zapobiegania chorobie są tak dobre, jak wiara w ich skuteczność stosujących je żeglarzy. Moim zdaniem zwyczajnie nie należy jej się poddawać. Najlepiej zająć się praca na pokładzie. Nie zalecam siedzenia pod pokładem, ani nawet leżenia. Choroba morska zwykle po jednym czy dwóch dniach przechodzi. Szczególnie wrażliwi mogą chorować dłużej, a po nawet krótkiej przerwie na ladzie całość przechodzą od początku. Jak mówi jeden z moich przyjaciół: „Najlepszym sposobem na chorobę morską jest położyć się pod drzewem”.

WACHTY

Zasadniczo zarówno same wachty jak i sposób ich prowadzenia nie różni się zbytnio w żegludze jachtostopowej na Dużym Kole od tej w krótszych rejsach. Różnica polega zwykle na tym, że stosuje się je często zamiennie. Chodzi o to, by wprowadzić pewien stopień rutyny. Z drugiej jednak strony załogi starają się wachtować w różnych godzinach. Płynąc na wschód, zmieniają

Nie śpij na wachcie!
się strefy czasowe. Chcąc dać wszystkim te same możliwości, trzeba odpowiednio ustawiać wachty. W ten sposób nie ma sytuacji, w której będziesz mieć zawsze wachty w tych samych godzinach. Jak wiadomo, nie wszystkie godziny wacht są sobie równe. Długość wacht ustalać można w zależności od uznania. Ja osobiście preferuję w załodze dwuosobowej wachty trzy godzinne. Są wystarczająco długie, a jednak nie na tyle, by stały się zbyt nużące. Jak wiadomo, to właśnie w tej ostatniej, czwartej godzinie najtrudniej jest wytrzymać. Ponieważ jachty wyposażone są w samostery i/lub autopiloty różnych typów, w trakcie wachty nie musisz cały czas sam stać za sterem. Jednak bądź czujny. Zdarza się, wcale nie rzadko, że na nocnej wachcie żeglarz zasypia. Zdarza się tak ze względu na zmęczenie, ale także zwyczajnie z rozmysłem. Sprawa jest oczywista wśród żeglarzy samotników. Muszą spać. Jednak na jachtach, gdzie żegluje więcej niż jedna osoba, taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Możnaby sądzić, że tak ogromne połaci oceanów dają w zasadzie pewność bezpieczeństwa. Niestety są przykłady, że taki tok rozumowania jest błędny. Sam byłem świadkiem sytuacji, w której wachtujący żeglarz zasnął. Jachty szły na zbieżnym kursie i bezapelacyjnie spotkanie byłoby nieuniknione. Stałoby się tak z pewnością, gdyby i na naszym jachcie wachtujący zasnął. Wszystko to działo się na wschodnim Pacyfiku. Wokół tysiące mil pustej przestrzeni. Nie śpij na wachcie!

MAŁE GIFTY

Małe podarunki przynoszą duża radość.

Prawie na koniec dodam jeszcze o drobiazgu, który jednak może przysporzyć Ci przyjaciół, a innym uśmiechu i radości. Mowa o drobnych podarunkach. Te drobne prezenty nie mają wielkiej wartości materialnej. Jednak będąc wśród ludzi, często obdarowanie ich drobiazgiem jest  mile widziane. Będąc wśród Indian Kuna zrozumiałem, że drobiazgi typu cukierki dla dzieci, kredki czy tanie długopisy, baloniki lub inne suweniry są bardzo przydatne w żegludze na Dużym Kole. Tak niewiele potrzeba, by sprawić przyjemność i zyskać przychylność gospodarzy. Podobnie ma się rzecz przy pierwszym spotkaniu ze skipperem, z którym zamierzasz wiele dni żeglować. Nie znam nikogo, kto nie przyjąłby w prezencie np. butelki rumu. Nie należy przesadzać, by nie stworzyć sytuacji krępującej. Jednak drobiazg typu smakołyk czy np. proporczyk klubowy zawsze będzie odpowiedni.

ODWAGA, ŻEBY SIĘ WYCOFAĆ

Kiedyś przychodzi kres wyprawy. Pięknie, gdy dzieje się to zgodnie z planem, w miejscu określonym przez Ciebie. Może się jednak zdarzyć, że z różnych przyczyn opuścisz jacht i skippera przed planowanym czasem i w miejscu, które nie było Twoim celem. Jeśli to możliwe uzyskaj od skippera list polecający. Pomoże Ci on w poszukiwaniu następnego jachtu. Idealnie, gdy np. przy pomocy dotychczasowego skippera będziesz poszukiwał jachtu na dalszy etap żeglugi. Niestety zdarza się, że w trakcie żeglugi uznasz, ze czas opuścić jacht i/lub skippera. To może być trudna decyzja. Pamiętaj jednak, że masz także zobowiązania wobec swoich marzeń. Miej odwagę i determinację by zmieniać plany.

PODSUMOWANIE

Zdaję sobie dobrze sprawę, że temat nie jest wyczerpany i dla wielu może być jedynie namiastką oczekiwań. Zrozumiałe jest dla mnie również i to, że dla niektórych z Was informacje zawarte w tym tekście są oczywiste i nie stanowią żadnego novum. Mimo to sądzę, że relatywnie bardzo niewielu spośród żeglarskiej społeczności w naszym kraju miało okazję wypłynąć poza rodzinny Bałtyk czy Morze Północne. Sądzę, że jachtostop jest dobrym sposobem, by spełnić swoje marzenie o dalekich rejsach. Do tych z Was, którzy właśnie o tym marzą skierowany jest ów tekst.

Niech Wam z baksztagu wieje. Powodzenia.
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 29 marca

S/y "Stary" z załogą Śląskiego Yacht Clubu pod dowództwem Jacka Wacławskiego opłynął Przylądek Horn; w trakcie rejsu "Stary" m.in. odwiedził Stację im. Henryka Arctowskiego.
sobota, 29 marca 2003
S/y "Asterias" pod dowództwem kapitana Marka Sobieskiego opłynął Przylądek Horn.
wtorek, 29 marca 1988