TYP: a1

Bitwa o Gotland – Delphia Challenge 2018. 500 mil non-stop

wtorek, 11 września 2018
Informacja prasowa/Milka Jung

Już w najbliższą niedzielę, w samo południe, rozpoczną się regaty Bitwa o Gotland, najdłuższe i najtrudniejsze regaty samotników na Bałtyku. 500-milowa trasa, którą trzeba pokonać non-stop, stanowi poważne wyzwanie, a rekord wciąż pozostaje niepobity.

 

 

Pięćset mil to dla samotnego żeglarza około trzech-czterech dni żeglugi, w zależności od wielkości jachtu oraz warunków pogodowych, przede wszystkim siły wiatru i fali. To oznacza trzy-cztery dni z minimalną ilością snu oraz koniecznością utrzymywania zwiększonej koncentracji.

Rekord regat wynosi 62 godziny 15 minut, został ustanowiony w roku 2013 i należy do Krystiana Szypki, pomysłodawcy regat i uczestnika pierwszych trzech edycji, a dzisiaj ich dyrektora.

 

Na mapie trasa wygląda prosto – należy okrążyć wyspę Gotlandia prawą burtą i powrócić do portu startu, którym jest Marina Przełom w Górkach Zachodnich. Najpierw zawodnicy wypływają na Zatokę Gdańską. Muszą przeciąć ruchliwy tor podejściowy dla statków płynących do Gdańska i Gdyni. Po wyjściu za Hel wciąż muszą zachowywać „czujność” ze względu na wciąż intensywny ruch statków, promów i kutrów rybackich oraz uważać na sieci. Około 70 mil od startu, po obraniu kursu między Olandię a Gotlandię, trzeba w bezpiecznej odległości minąć platformę wiertniczą Petro Baltic. W tym miejscu, dzięki sygnałowi z platformy, zawodnicy mogą skorzystać z telefonów komórkowych. Dalej konieczne jest zwiększenie koncentracji, bo zarówno przed Olandią jak i przed Gotlandią znajdują się strefy TSS (Traffic Separation Scheme) czyli tory wodne o bardzo intensywnym ruchu statków. Liczne statki i promy można też spotkać w pobliżu Visby.

 

Kiedy zawodnicy miną już Visby, zostawiając je po prawej stronie, będą mogli chwilę odpocząć od nieustannego monitorowania ruchu statków. Jednak w tym miejscu, pomiędzy wyspą a stałym lądem, najczęściej występuje wyższa niż gdzie indziej fala, spowodowana efektem dyszy pomiędzy wyspą a stałym lądem. Kolejnym istotnym punktem dla startujących w Bitwie o Gotland jest wyspa Farö, na „górnym”, czyli północno-wschodnim krańcu Gotlandii. Ją również trzeba minąć prawą burtą, pamiętając o znajdującej się w pobliżu mieliźnie. Dalej, tak samo prawą burtą, minąć należy znak kardynalny Salvorev, omijając niebezpieczne i płytkie wody między znakiem a wyspą.

 

Po drugiej stronie Gotlandii rozpoczyna się powrót do mety. W tym miejscu, po wschodniej stronie wyspy, znajdującej się wciąż po prawej burcie, nie ma intensywnego ruchu statków, więc znów pojawia się szansa na odpoczynek i posiłek. Jest to właściwie jedyny moment trasy dający taką możliwość. Wyjście poza osłonę Gotlandii oznacza już konieczność ponownego przejścia ruchliwego toru statków. Dalej już kurs na Hel i powrót do Górek Zachodnich.

 

Aleksandra Emche, jedna z dwóch kobiet w tegorocznej Bitwie, weteranka regat startująca już po raz czwarty, tak opisuje kluczowe momenty trasy oraz strategię związaną ze snem i regeneracją z perspektywy zawodnika:

 

„Dla mnie najważniejsze są przede wszystkim: czas od linii startu do platformy Petro Baltic, przejścia TSS pod Gotlandią, zachodnie wybrzeże blisko Visby oraz punkt zwrotny na północ od Gotlandii.

 

Startowy stres działa pobudzająco, ale kilka godzin po starcie adrenalina zaczyna odpuszczać, a za tym przychodzi zmęczenie, którego nie da się odwlec, przeciągnąć do granic możliwości. Staram się zamknąć oko w każdym dogodnym momencie, nawet gdyby ten moment miał trwać pięć minut – każda regeneracja się liczy, a nawet tak krótka chwila odpoczynku  potrafi dodać sił.

 

Pierwszym momentem snu, a raczej drzemki jest zbliżenie się do platformy. Jeżeli tylko warunki na to pozwalają, tutaj staram się zamknąć oczy na dłuższy moment. Dalej bywa różnie – ale kiedy spodziewane są gorsze warunki meteo, większy ruch w pobliżu lądu lub TSS, warto postarać się wcześniej zjeść i odpocząć. Tak samo przed newralgicznymi punktami na trasie lub większym wysiłkiem związanym z nadrabianiem wysokości.

 

Zawsze staram się mieć przy sobie coś do jedzenia: krówka, czekolada, słoik powideł śliwkowych. Kiedy jest więcej czasu - gorące flaki, domowy gulasz. Te smaki dodają mi sił i przynoszą odprężenie. Bo w tych krótkich morskich momentach spokoju trzeba sobie dogadzać, żeby odprężyć ciało i umysł.”

 

Tomasz Ładyko, również doświadczony uczestnik bitewnych zmagań (to jego czwarty start), tak samo stara się dbać o sen i jedzenie oraz ma swoje punkty krytyczne na trasie: „Oprócz samej żeglugi i kwestii z nią związanych bardzo ważne jest kontrolowanie bilansu energetycznego – nie chodzi mi tylko o amperogodziny pożerane przez autopilota, ale o własne zmęczenie i kalorie. Generalnie, kiedy nic się nie dzieje i jest bezpiecznie, śpimy ile się da (w 20-30 minutowych drzemkach). Przed rejsem warto przygotować jak najwięcej gotowego jedzenia i mieć pod ręką – kanapki, ciasteczka i inne frykasy, bo nie ma co marnować czasu na przygotowywanie posiłków, przynajmniej na początku – lepiej spać.

 

Dla mnie pierwszy newralgiczny moment to przechodzenie strefy rozgraniczenia przy południowym cyplu Gotlandii. Daje się we znaki zmęczenie pierwszych dwóch dób, a statków dookoła jest naprawdę sporo.

Dwa lata temu stanąłem na godzinę w strefie rozgraniczenia ruchu, bo wiatr ucichł zupełnie. Wciąż obserwowałem światła statków, to z jednej strony to z drugiej. Nie było łatwo. Drugi moim zdaniem niebezpieczny moment to sama końcówka, od wysokości Rozewia.

Zmęczenie jest już duże i nadchodzi rozprężenie, bo „to już prawie końcówka”. Tymczasem do „przeorania” jest jeszcze cała Zatoka Gdańska, a na niej zmienne wiatry oraz ruch statków, kutrów i żaglówek - spać już się nie da.”

 

Konieczność ciągłej koncentracji, brak snu, oraz jak najszybsza żegluga po możliwie najkrótszej trasie to nie lada wyzwanie. Przydaje się doświadczenie regatowe i umiejętność analizy map synoptycznych. Precyzyjne prognozowanie pogody w tym rejonie Bałtyku jest bardzo trudne, ze względu na duży wpływ lądu na faktyczne warunki na morzu i związane z tym lokalne różnice w pogodzie. Dlatego, pomimo regularnie otrzymywanych prognoz, zawodnicy muszą sami przewidywać warunki i wykorzystywać wszelkie zmiany wiatru do tego, by żeglować jak najszybciej.

 

Sponsorem strategicznym Bitwy o Gotland – Delphia Challenge 2018 – jest firma Delphia Yachts. Pozostali sponsorzy to: Teknos-Oliva, Kompas, Raymarine, Ocean Team, Maristo.pl.

Tagi: regaty, Bitwa o Gotland
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 29 marca

S/y "Stary" z załogą Śląskiego Yacht Clubu pod dowództwem Jacka Wacławskiego opłynął Przylądek Horn; w trakcie rejsu "Stary" m.in. odwiedził Stację im. Henryka Arctowskiego.
sobota, 29 marca 2003
S/y "Asterias" pod dowództwem kapitana Marka Sobieskiego opłynął Przylądek Horn.
wtorek, 29 marca 1988