TYP: a1

Koja wymarzona w snach?

wtorek, 6 września 2016
Anna Ciężadło
Czym właściwie jest koja? Najprościej mówiąc, łóżkiem na pokładzie (a właściwie – pod nim), choć nie zawsze - w marynarce wojennej, koją nazywamy również łóżko marynarza na lądzie, znajdujące się w jednostce wojskowej.


Rys. Magda Kufel

Co ciekawe, to samo określenie funkcjonuje też w gwarze więziennej, co zapewne ma jakiś związek z niesłychanym komfortem, jaki oferuje podczas snu tego rodzaju miejscówka. Tak naprawdę, koja jest jedynie marnym substytutem łóżka - chyba, że akurat zdarzy nam się pływać na jakiejś luksusowej jednostce typu „Statek Miłości” czy inna Costa Concordia.

Rodzaje koi

Istnieje kilka odmian koi, a podczas dłuższego rejsu wszystkie są równie wygodne ;) Wyróżniamy między innymi koje stałe i składane, a w zależności od orientacji osi koi względem osi łódki - koje poprzeczne i podłużne. Ze względu na fakt, że koje podłużne trochę lepiej kompensują kołysanie (chociaż szału nie ma), tylko one nadają się dla osób cierpiących na chorobę morską.

Koje stałe, których nie da się zdemontować, często umieszczane są piętrowo, by oszczędzić jak najwięcej miejsca na inne czynności, niż prozaiczne spanie.

Koje składane nazywane są niekiedy klapkojami i wyróżniają się tym, że można je w łatwy sposób złożyć lub rozłożyć. Najprostszym modelem tego typu koi jest… hamak. Alternatywnym rozwiązaniem jest tzw. żagielkoja, znana również jako segelkoja, która w rzeczywistości jest płótnem żaglowym, rozpiętym na specjalnej, metalowej ramie. Zarówno hamaki, jak i żagielkoje, kiedy nie są zajęte, odwieszane są na burtę, dzięki czemu nie zajmują cennego miejsca oraz nie kuszą żeglarzy spragnionych drzemki. Składana koja może być też montowana z siedzenia kanap w mesie (rozwiązanie dobrze znane mazurskim wodniakom), o ile oczywiście uda się przegonić z nich innych żeglarzy.

Inne rodzaje koi

Poza wymienionymi rodzajami koi, istnieją też takie wynalazki, jak hundkoje, dinetki oraz koje pilotowe.
Kolej pilotowe to miejsca do spania, umieszczone pod półpokładami. Zdecydowanie nie są to miejscówki przeznaczone dla ludzi z klaustrofobią, bowiem zwykle charakteryzują się one bardzo małą wysokością i nie da się w nich usiąść, nie mówiąc już o wstaniu (nawet przy bardzo nikczemnym wzroście) - można jedynie leżeć, skutkiem czemu czasem nazywane są pieszczotliwie… trumnami lub sarkofagami.

Hundkoje upchane są z kolei miedzy burtą łódki a jej kokpitem. Nie są specjalnie wygodne, stąd zapewne ich nazwa – hund po niemiecku znaczy bowiem pies, a spanie na psiej koi jest równie przyjemne, jak odbywanie psiej wachty – choć po odbyciu tej ostatniej może się wydawać szczytem luksusu, i o to zapewne chodzi.

Dinetki są kojami przeznaczonymi dla bliskich sobie ludzi – powiedzmy to sobie szczerze, nieraz nawet bliższych, niżby chcieli. Dinetki powstają poprzez umieszczenie pomiędzy dwiema kanapami specjalnej deski, opcjonalnie zastępowanej stołem. W obu przypadkach uzyskujemy coś mającego imitować podwójne miejsce do spania, co może się udać - pod warunkiem, że współspacze bardzo się lubią lub są odpowiednio szczupli.

Nie tylko do spania

Koja, wbrew pozorom, nie służy tylko do spania – ma również stanowić miejsce wypoczynku, a ponoć nawet odosobnienia. W praktyce, podczas dłuższego rejsu, kiedy przebywamy wciąż z tymi samymi ludźmi na mocno ograniczonej przestrzeni, pojęcie „odosobnienie” wydaje się lekko abstrakcyjne. Jak można się domyślić, koje nie są zbyt komfortowe, chyba, że burżujsko sami zajmujemy dinetkę, albo że jesteśmy dziećmi. O ile jeszcze długość koi bywa akceptowalna, o tyle jej szerokość często wymusza spanie „na baczność”, więc jeśli lubimy zwijać się w kłębek, to raczej nie tym razem.

Koja służy również do przechowywania rzeczy należących do żeglarza, szczególnie, jeśli pod nią znajduje się bakista, w której może on upchać swoje ruchomości.

Na dawnych żaglowcach, okrętach oraz w łodziach podwodnych koje były współdzielone przez kilku żeglarzy (dziś też się to zdarza, ale standardy higieny są nieco inne), skutkiem czego służyły też do wymieniania się różnego rodzaju insektami oraz chorobami. Była to spora oszczędność miejsca – w końcu, skoro kolega akurat pełni wachtę, to przez kilka godzin nie potrzebuje miejsca do spania i śmiało może je zajmować ktoś inny, kto wachtę właśnie zakończył. Tego typu taktyka powodowała, że co prawda zmęczony żeglarz wchodził do wygrzanego posłania, ale też bywało ono mocno zamieszkałe przez rozmaite zwierzątka, jak pluskwy, pchły czy wszy.

Spanie w czasie sztormu

Może trudno to uwierzyć siedząc wygodnie przed kompem, ale naprawdę podczas sztormu da się spać (i to nawet przy wtórze radosnych okrzyków tej części załogi, która akurat pełni wachtę i głośno, acz soczyście, wyraża swój zachwyt dla potęgi żywiołów). Aby jednak śpioch nie wypadł z koi w czasie sztormu, montowane są na niej specjalne zabezpieczenia: sztormdeski, fartuchy sztormowe lub pasy. Jak to działa?
Sztormdeska jest w rzeczywistości zwykłą dechą, montowaną na wolnym boku koi – podobny patent stosuje się w łóżkach dziecięcych, zwłaszcza piętrowych (i tam też nie zawsze to działa, jak pokazuje praktyka).

Fartuch sztormowy jest z kolei wykonany z tkaniny, często też z siatki i ma tę przewagę nad deską, że chroni równie dobrze, a jest jakby bardziej miękki.

Pasy występują najczęściej w górnych, składanych kojach, dzięki czemu nie tylko podtrzymują „łóżko”, ale też sprawiają, że śpiący żeglarz nie wyląduje nagle w ramionach kolegi (lub koleżanki), śpiącego piętro niżej, co niekoniecznie spotkałoby się z jego (lub jej) aprobatą.

Etymologia

Słówko koja przyszło do nas od zachodnich sąsiadów, którzy z kolei twierdzą, iż pochodzi ono od łacińskiego wyrazu cavea oraz od holenderskiego kooi, oznaczających budkę lub klatkę (również klatkę dla zwierząt). Podobnym tropem poszli również Duńczycy koie (køje), Szwedzi (koja) oraz Norwegowie (koie). Jakby nie patrzeć, etymologia świadczy, że koja nigdy nie miała być komfortowa… i akurat to założenie doskonale udało się spełnić.




Tagi: słownik, koja,
TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 19 marca

Pod dowództwem Kpt. Jana Ludwiga wypłynął w rejs dookoła świata "Zawisza Czarny".
niedziela, 19 marca 1989
Wypadł za burtę i utonął Rob James, jeden z największych żeglarzy naszych czasów, mąż znanej samotniczki oceanów Naomi James.
sobota, 19 marca 1983
Po odbudowie kadłuba starej szalupy żaglowo-motorowej zwodowano s/y "Zjawa", która później służyła Władysławowi Wagnerowi w jego rejsie dookoła świata.
sobota, 19 marca 1932