TYP: a1

Around Corsica 2011

Around Corsica 2011
Jacht Sun Odyssey 45.2 (2001)
Rodzaj rejsuTurystyczny
Kapitan / skipperJanusz Kodrzycki
Liczba uczestników8
RegionMorze Śródziemne
TrasaCastiglioncello-Sant Florent-Calvi-Ajaccio-Bonifacio-Bastia-Capraia-Castiglioncello
Wyjątkowy rejs. Wszystko było tak jak zaplanowałem: bardzo dobrze wyposażony jacht, doskonała załoga, piękna żeglarska pogoda i rewelacyjne tzw. "okoliczności przyrody".

Castiglioncello

Marina Cala De' Medici to duża, nowoczesna marina z licznymi miejscmi postjowymi, stocznią jachtową, stacją paliw, restauracjami, kawiarniami, pasażem handlowym i wieloma miejscami prakingowymi (75 euro/tydzień). Gdyby ktoś nie chciał płacić za parking na terenie mariny to 50m przed mariną są dwa duże parkingi niestrzeżone. W pobliżu znajduje się też duży markiet spożywczo-przemysłowy Coop. Obsługa Nord Sardinia Sail bardzo miła i rzeczowa. Wszystkie formalności załatwiliśmy szybko i z uśmiechem. Nie tylko przy odbiorze ale również przy zdaniu jachtu. Duży plus dla tego armatora a przede wszystkim dla Julii i całej załogi z Castiglioncello! Jacht, który czarterowałem to s/y "Merak" SunOdyssey 45.2 z 1991r. bardzo dobrze wyposażony (m.in. zbiornik na 600 l wody, 200 l paliwa, generator, klimatyzacja, ster strumieniowy, autopilot, ploter GPS) z nowymi żaglami, silnkiem 75 KM i akumulatorami w idealnym stanie.

Castiglioncello - St. Florent

Do St Florent na Korsyce dotarliśmy po nocnym postoju na kotwicy w zatoce przy I. Capraia. Sama wysepka jest godna uwagi. Z powdu wyskiej zachodniej fali będącej pozostałością po mistarlu kotwiczyliśmy po wschodniej stronie wyspy ale w drodze powrotnej opłyneliśmy całą wyspę dookoła i naprawdę polecam. Będąc w Toscani trzeba odwiedzić Capraię (na wyspie jest wiele zatoczek ale jest również marina w porcie o tej samej nazwie). W poniedziałek wieczorem, po opłynięciu Cap Corse dotarliśmy do St Florent: małego i sympatycznego portu ze sporą liczbą miejsc w marinie. Oczywiście standardem na Korsyce jest brak jakiejkolwiek pomocy ze strony obsługi mariny (jedynie w Bonifacio obsługa próbowała wskazać nam miejsce do cumowania) i ograniczony dostęp do toalet. Koszt postoju - 88,15 euro. moim zdaniem zbyt dużo jak na atrakcyjność miejsca i oferowane wygody. Chyba lepiej stanąć na kotwicy przed portem i zwiedzać za pomocą pontonu...

St Florent - Calvi

Znakomitej pogody ciąg dalszy - od pierwszego dnia towarzyszy nam słonko, wjeje przyjemny dla żeglugi wiatr NW 3-5 B, a temperatura wody osiągneła magiczne 25 C. W drodze do Calvi zatrzymujemy się na kąpiele w morzu, halsujemy i oglądamy szczyty gór pokryte śniegiem. Tym razem wybieramy opcję noclegu na kotwicy przed Calvi. Załoga pontonem udała się na zwiedzanie a ja starym skiperów zwyczajem miałem czas na uzupełnienie dziennika, dokładne (od dziobu do rufy) przejrzenie jachtu i co nie mniej ważne: wypicie w spokoju i samotności lampki korsykańskiego wina ;) Zainteresowanych portem, jego atrakcjami (a moim zdaniem jest ich bardzo dużo) oraz warunkami odsyłam do relacji z ubiegłorocznego rejsu. Generalnie załoga była bardzo zadowolna z opcji "kotwica": zwiedzili miasto, uzupełnili zapasy a dodatkowo mieli okazję od strony zatoki nasycići oczy widokiem pięknie oświetlonego w nocy miasta.

Calvi - Scandola - Girolata

Jedne z ciekawszych i ładniejszych widoczków jakie miałem okazję w życiu oglądać. Olbrzymia jest różnorodność tzw. okoliczności przyrody: rude strome skały wyrastające z wody, glębokie jaskinie do których można wpłynąć pontonem, plaże, skały o dziwacznych kształtach wystające z wody... Warto zobaczyć to na własne oczy ale warto też tak zaplanować rejs by mieć dużo czasu by to wszystko, bez pośpiechu "przetrawić". My się nie śpieszyliśmy, wielokrotnie zatrzymywaliśmy się na kąpiel i zwidzanie z bliska jaskiń i skałek. Na wieczór dopłyneliśmy na kotwicowsko przy Girolata. Tam zjedliśmy kolację i załoga udała się na wieczorny spacerek a ja starym skiperów zwyczajem ... itd. ;)

Girolata - Ajaccio

Skoro świt podnieśliśmy kotwicę i skierowaliśmy się na południe w kierunku Ajaccio. Mimo różnych opini o tym mieście trudno zrezgnować z odwiedzenia go chociażby z powodu Napoleona. Osobiście uważam, że miasto jest ciekawe chociaż brak jednoznacznych miejsc czy budynków, które utrwaliłby się szczególnie pamięci. Dużo kwiatów, zieleni, wąskich uliczek i klimatycznych kafejek... Jak mówli harcerze: "tu pięnie,tu pięknie i tu też pięknie, wszędzie pięknie - po prostu nuda!" :) Ajaccio - Au vieux port to bardzo wygodna marina, a obsługa miła. Mimo że nie rozmawiali po angilesku cierpliwie słuchali i starali się pomóc tak jak umieli :) W porcie oczywiście toalety i prysznice do 20-tej, ale za to jest bezpłatne WiFi i zamiast muringów "boksy". Koszt postoju to jedynie 67,50 euro

Ajaccio - Campomoro-Belvedere

Rewelacyjna pogoda do żeglowania mimo, że w "w mordęwind". Słonko, ciepło i doskonałe nastroje. Żeglujemy pod W 5 do zat. Campomoro-Belvedere w Golfe de Valicio z postojem na kąpiel przy Cap de Muro.

Campomoro-Belvedere - Bonifacio

I raz jeszcze skoro świt (około 10.00) podnosimy kotwicę i płyniemy do Bonifacio. Na dzisiejsze popołudnie prognoza jest na W 8., a w nocy wiatr ma osiągnąć w porywach ponad 50 węzłów i tak do nocy z niedzieli na poniedziałek. W zasadzie odpowiada to naszym planom: do wieczora dotrzemy do Bonifacio a tam zamierzaliśmy postać dwa dni. Na wejściu do portu wiatr osiągał już 30 węzłów. W porcie największa zmierzona prędkość wiatru: 48,9 węzła. W zasadzie pobyt w Bonifacio można określić krótko: WOW!!! Tam po prostu trzeba być. Kapitalne stare miasto (twierdza), niesamowite trasy widokowe, dużo zabytków, wyjątkowy klimat i doskonałe jedzenie w przyportowych restauracjach. Dwa dni spędzone bardzo intensywnie na spacery, zwiedzanie, konsupcję owoców morza, wina i piwa, a nade wszystko delektowania się wyjątkową atmosferą tego wyjątkowego miasta. Dwie doby postoju w porcie kosztowały nas tylko 113,20 euro ale oczywiście toalety do 20.00, brak WiFi, prysznic płatny 2,60 euro i wielu sympatycznych, uśmiechniętych szeroko tubylców gratis. :)

Bonifacio - Proto-Vecchio

W poniedziałek rano ruszamy w dalszą drogę.Wieje W 6, ale tak jak przez cały weekend jest słonecznie i ciepło. Po dwóch dobach stania w porcie widać jak wielką radość sprawia wszystkim żeglowanie :) W doskonałych nastrojach mijamy Lavezzi i kierujemy się na północ do Porto-Vecchio. Silny wiatr i niska fala po wschodniej stronie sprawiły, że płyniemy 8-9 w (wskazania GPS) i o 14-tej wchodzimy do zatoki Vecchio (uwaga płytko! nawigować trzeba z dużą uwgą). Krótki postój na kotwicy na posiłek i decyzja: płyniemy dalej! :) To chyba efekt mało zachęcającego widoku panoramy miasta, mętnej wody w zatoce i przede wszystkim niedosytu żeglowania... podejmujemy decyzję o nocnym przelocie bezpośrednio do Basti.

Porto-Vecchio - Bastia

Płyniemy blisko brzegu tak by jak najwięcej zobaczyć a przy okazji zatrzymujemy się na kąpiele i drobne uzupełnienie zapasów. Pełny relaks. Stabilny zachodni wiatr nie wymaga zbytniego wysiłku a słonko i ciepełko rozleniwia... Wieczorem po kolacji dzielimy się na na dwie zmiany wachty: kobitki na (strong)menów :) Niestety po północy wiatr ucichł i prawie do samej Basti musieliśmy podpierać się diselgrotem :( O 6 rano rzuciliśmy kotwicę w zatoce na południe od Basti by poczekać aż pierwsze jachty opuszczą starą marinę i zrobią nam miejsce do postouju. Po kąpieli i śnadanku podnosimy kotwicę i cumujemy prawie w tym samym miejscu co w zeszłym roku. Nie wiele też się zmieniło w marinie i porcie (http://www.tawernaskipperow.pl/korsyka-2010,82,relacja.html). Atrakcją dla wszystkich było wpłynięcie do portu repliki żaglowca pod czeską banderą. Tak jakby "Victoria" Rudolfa Krautschneidera, ale troszkę inna niż ta którą pamiętam...

Bastia - Capraia

Rankiem opóściliśmy port i przy bardzo korzystnym wietrze popłyneliśmy w kierunku Caprai. I znowu wspaniała żeglarska pogoda: słońce, ciepło, wiatr SW 4-5. Tak jak wspomniałem wcześniej w drodze powrotnej do Castiglioncello postanowiłem opłynąć zachodnie wybrzeże Caprai i po tym doświadczeniu zachęcam innych by zrobili to samo. To takie zachodnie wybrzeże Korsyki w miniaturze :) Popołudniu po uzupełnieniu zapasów pieczywa i wina staneliśmy na kotwicy w cichej zatoce na pólnoc od portu. Były kąpiele, wycieczki pontonem na wyspę a wieczorem kolacja, wino i śpiew. Ot zwyczajne marynarskie życie! ;)

Capraia - Castiglioncello

W nocy nie bardzo mogłem spać. To taka moja przypadłość: im bliżej zejścia na ląd tym bardziej robię się nerwowy i przygnębiony. Skoro świt o 6 podnoszę kotwicę (załoga i tym razem zachowała czujność i na pierwszy dźwięk uruchamianego silnika zameldowała się jak zwykle w komplecie na pokładzie) i wypływamy z zatoczki. Wiatr z czasem tężeje i znowu mamy piękną żeglarską pogodę! Słonko, westowa 4 i tylko nastój już troszkę inny... wszyscy czujemy to samo. Wpłuwamy do portu przed 17-tą, czekamy pół godziny w kolejce do tankowania, ostani muring, i ... zdajemy jacht. Jak pisałem wcześniej, załoga NSS jest kompetentna i bardzo sympatyczna. Zdanie jachtu odbywa się szybko i bez problemów. Jeszcze raz podziękowania dla całej załogi NSS! :)
TYP: a3
0 0
Komentarze
Uczestnicy rejsu


TYP: a2