TYP: a1

Kotorskie čevapi

sobota, 17 września 2011
MZ

Jak wiadomo rodzice bywają okrutni, oczywiście nie wszyscy, ale jednak zdarzają się takowi. Ich okrucieństwo nie wynika z charakteru, lecz najczęściej z bezmyślności, samolubstwa i głupoty. Otóż pewne małżeństwo muzyków, a jest to informacja istotna, chciało mieć córeczkę. Wymyślili sobie, że dadzą jej na imię Polihymnia. No cóż, urodził im się syn, ale z zamiaru nazwaniem go imieniem jednej z muz nie zrezygnowali. Dali mu imię Polihym.

Owszem, urzędnik stanu cywilnego, który miał wpisać takie imię do świadectwa urodzenia stawiał opór, ale skretyniałym rodzicom udało się pokonać za pomocą półlitrówki. Były to czasy PRL-u, a półlitrówka w dobie kartek żywnościowych stanowiła najcenniejszy i najskuteczniejszy argument przełamujący wszelkie opory. I tak na świecie pojawił się Polihym Drub. Drub, właśnie tak pisane, to było nazwisko jakim nieszczęśnika obdarzyli rodzice. No ale to już stało się bez ich premedytacji.

Tak obciążony Polihym Drub wkroczył w czas szkolny. Łatwo sobie wyobrazić jakie katusze musiał w szkole znosić, z jakim okrucieństwem swoich rówieśników się spotykał, jak naśmiewali się z jego imienia. Dziewczęta, zwłaszcza te co urodziwsze, chichotały na jego widok. To wszystko uczyniło z Polihyma samotnika. Zaczął się przedstawiać skróconą wersją swojego imienia - Nazywam się Pol – mówił, ale i to nie załatwiło sprawy, bowiem gdy mówił: - Nazywam się Pol – Pol Drub, to nawet u statecznych osób wywoływało uśmiech i niedowierzanie.

Aby uciec od tego swojego imienia zajął się żeglarstwem. Chciał pływać tam, gdzie jego imię nie będzie wywoływało uśmiechu. Rozpoczął budowę morskiego jachtu. Po trzech latach jacht został zwodowany. Aby podkreślić dystans do siebie i w jakiś sposób rozprawić się z tym nieszczęściem, które zaznaczyło mu życie postanowił nazwać swój jacht „Poldrub”. I tu oczywiście po raz kolejny napotkał opór. Zarzucono mu, że nie zna ortografii. Na nic się zdały tłumaczenia, nie pomogła półlitrówka, bowiem w wolnej i demokratycznej Polsce jak wiadomo korupcja kompletnie zanikła. Mimo jego sprzeciwu na burcie jachtu pojawił się napis „Poldrób”. Tylko na chwilę się poddał, przyjął do kasy okrętowej wpłaty jakie dokonały firmy drobiarskie, do spiżarki zapakował ich produkty i wypłynął. Gdy tylko stracił z oczu brzeg, przechylił się przez burtę i za pomocą żyletki zmienił „Ó” na „U”, takiego samego zabiegu dokonał w papierach jachtu. Opłynął Europę, dotarł na Morze Śródziemne, a następnie na Adriatyk. Skierował swoją łódkę w stronę Boki Kotorskiej. W Kotorze kierując się wskazówkami swojego jedynego przyjaciela Michała, który nie tylko nie naśmiewał się z jego imienia, ale także jako żeglarz, który dobrze znał wybrzeże Adriatyku udzielił mu wielu cennych informacji, udał się w stronę tamtejszego klubu piłkarskiego, w którym mieściła się znana tylko tubylcom mała restauracja, gdzie serwowano znakomite čevapi. Po kilkumiesięcznym spożywaniu przetworów drobiowych, drobiowych wędlin, pasztetów z drobiu i kurzych tuszek wędzonych, był spragniony czegoś całkowicie odmiennego. Nie zawiódł się - čevapi serwowane w kotorskim klubie piłkarskim były znakomite.

Kotorskie čevapi

Čevapi możemy zrobić sobie sami w każdych warunkach, potrzebny jest do tego grill oraz mielone mięso. Mięso powinno być wołowo-wieprzowe, niezbyt tłuste. W niektórych krajach o tradycjach otomańskich, mięso wieprzowe jest zastępowane jagnięciną – daje to znakomite efekty smakowe. Do mielonego mięsa dodajemy drobno posiekaną lub startą na tarce cebulę, ze dwa roztarte ząbki czosnku, przyprawiamy suszonym cząbrem, ewentualnie przyprawą o nazwie czubrica. Można także dodać drobno posiekanej świeżej mięty – świetnie zaostrzy smak. Solimy, dodajemy odrobinę zmielonego pieprzu. Wyrabiamy ręcznie na zwartą masę. Z masy tej formujemy niewielkie wałeczki. Kładziemy na rozgrzanego grilla. Gdy się zrumienią zdejmujemy z ognia. Podawać można je z jogurtem, posiekaną cebulą i białym pieczywem.

TYP: a3
0 0
Komentarze
TYP: a2

Kalendarium: 29 marca

S/y "Stary" z załogą Śląskiego Yacht Clubu pod dowództwem Jacka Wacławskiego opłynął Przylądek Horn; w trakcie rejsu "Stary" m.in. odwiedził Stację im. Henryka Arctowskiego.
sobota, 29 marca 2003
S/y "Asterias" pod dowództwem kapitana Marka Sobieskiego opłynął Przylądek Horn.
wtorek, 29 marca 1988